piątek, 13 lipca 2012

zapiski na kolanie

Kiedyś najczęściej robiło się notatki na dostępnych skrawkach papieru, na białych, cienkich serwetkach. Serwetek kolorowych, wzorzystych, wytłaczanych i jakich tam bądź po prostu wtedy nie było. Pisało się w starych, odnalezionych na strychu zeszytach, na kopertach.
I tak notatka do notatki, najczęściej zapisane bazgrołami, często w biegu, na kolanie, czekają na swoje odkrycie i odcyfrowanie.Niczego zapisanego od lat nie wyrzucam.
 O ileż wygodniej pisać uderzając w klawiaturę komputera, czysto, wyraźnie.
Dopiero co przeczytałam o problemach ze zrealizowaniem recepty, coś tam nie tak, lekarski bazgroł nie do odczytania. O ileż wygodniej by było, gdyby lekarze wystawiali recepty pisząc je na komputerze. Można, sama byłam u tak nowoczesnego lekarza, świat się nie zawalił, recepta była czytelna tak dla mnie jak i dla farmaceuty. Parę lat temu odwiedziłam lekarza, który wystawiał recepty pisząc je na maszynie elektrycznej i zaskarbiając sobie wdzięczność pacjentów, bo wszystko fajnie tylko dlaczego ciężko chory człowiek ma ileś razy wracać się do lekarza, bo niewyraźnie. Teraz podobno można do wszystkiego napisać program, do wystawiania recept także. A może by tak każdemu  założyć elektroniczną kartotekę. W jednym miejscu wszystkie wizyty u lekarzy, zapisane leki. Rzut okiem i wiadomo co pacjent zażywa, co można mu zaaplikować, a co kłóci się z resztą leków.
Społeczeństwo jest nastawione na łykanie tabletek, im więcej tym lepiej. Potem dochodzi do sytuacji typu: siedem tabletek rano, trzy w południe i sześć na wieczór. Plon wizyt u paru lekarzy.
I z życia wzięte:
Przychodzi kobieta do lekarza, a lekarz ginekolog. Badanie przebiega sprawnie, lekarz pobiera wymaz na cytologię, prosi pacjentkę by się ubrała i mówi, że wszystko w porządku. Jak przyjdzie wynik cytologi to lekarz zadzwoni (gabinet prywatny). Lekarz dziękuje za wizytę, kasuje i żegna się elegancko. Kobieta ociąga się z wychodzeniem, niezadowolona, w końcu wypala:
- A dlaczego mi doktór nic nie zapisał?
- Bo pani jest zdrowa - odpowiada lekarz.
- Jak to zdrowa?! A widzi pan, a poprzedni lekarz to mi zapisał, o! - kobieta otwiera dużą torbę wypchaną pudełkami leków - o! trzy różne tabletki mi zapisał, jeszcze sobie na nerwy dokupiłam! A pan to tak żałuje!
Lekarza na dobry moment zatkało. Wyszło, ze lekceważy pacjentkę bo nic jej nie zapisał.
Ciekawe kiedy zaczniemy chodzić do lekarza na badanie kontrolne i cieszyć się, że wszystko w porządku. Na razie mózgi wyprane przez emitowane reklamy łykają wszystkie nowości na bieżąco zgodnie z tezą, że reklamowany lek musi być skuteczny. Papier wszystko przyjmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz