środa, 6 lutego 2013

Środa z książką - Joachim Lis detektyw dyplomowany

Nie zdziecinniałam, oj nie. Joachim Lis to jeden z moich ulubionych detektywów. Wprawdzie ta okładka, nie należy do najlepszych, ale mój Joachim schował się gdzieś głęboko, i nie chce wyjść :) 
Ostatnio i nie tylko ostatnio dyskutujemy o pożałowania godnym obumieraniu czytelnictwa. Że dzieci ślepią oczy w komputer, że społeczeństwo zaczyna czytać skrótami  bo przyzwyczajone do informacji z internetu przestaje przyswajać zdania o bardziej skomplikowanej budowie. Że sprzedaż książek spada, że trzeba dofinansować biblioteki, by te mogły kupować nowości. Bo ludzie przyjdą czytać nowości. Wszystko to prawda, ale... co do tego ma mój Joachim Lis? 
Jest takie powiedzenie, że: "czym skorupka  za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Jak coś pomyliłam, to proszę o korektę :)
Jeżeli od małego rodzice, babcie, dziadkowie i wszystkie przygodne ciocie wpajają dziecku, że czytanie może sprawiać frajdę, że może być niekończącą się przygodą, to maluch w sposób naturalny zaczyna żyć w świecie, w którym książka nie stanowi curiosum. Ma świadomość, że warto dobrą książkę mieć dla siebie, wracać do niej, przyjaźnić się z nią, by tak jak dla mnie Joachim Lis, była ważna. Aby była punktem stałym mojego życia. I nie chodzi mi o konkretną książkę.  Akurat dla mnie  ważny jest dziecięcy Joachim Lis, książka mądra i wzruszająca, która oprócz intrygi na miarę dorosłego: kryminału  uczy przyjaźni, współpracy, dążenia do realizacji marzeń. 
Szczerze życzę by każdy znalazł książkę, do której będzie zawsze wracał.

2 komentarze:

  1. A moje, nie umiałabym wskazać jednej. "Dzieci Bullerbyn", "Ania z Zielonego Wzgórza", a może coś z Muminków albo "Mary Poppins". Każdą z nich mogłabym dzisiaj przeczytać jeszcze raz gdyby nie to że tyle innych książek czeka w kolejce :) A Ania z Martą, te wariatki w pozytywnym tego słowa znaczeniu jakby mogły to by każdą mamonkę zamieniły na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo takie "obciążenia" są dziedziczne. Moja babcia rozprowadzała książki w Pekaesie tylko dlatego, że mogła w zamian sobie wziąć na przykład Faraona, albo Krzyżaków. Ania ostatnio znowu wyszła, ale okładki mi się nie bardzo podobają, jakoś przyzwyczaiłam się do tych moich jak z lnu z głową Ani. Joachim to przykład, bo to kryminał dla dzieci, ale nie tylko. Teraz też powstaje cała masa dobrych książek polskich autorów, tylko czasami żal, że te zagraniczne mają większą siłę przebicia. A ile świetnych książek i to dla dzieci jest ebookach. Życia braknie na czytanie.

    OdpowiedzUsuń