sobota, 27 kwietnia 2013

Kot Uczony

Nadal czytam Antykwariusza, smakuję. 
Świadomość czytanego tekstu wzrasta i zaczyna się gra na skojarzenia. Wiem, że ta książka zawiera wiele odniesień do literatury niekoniecznie współczesnej, ale na pewno światowej. Kot Uczony - taki  macher, postać nieprzypadkowa, męczył mnie trzeci dzień, aż przypędził moje myśli do "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa. Tam był kot, ale czy Uczony? Rzuciłam się w odmęty nieocenionego internetu i znalazłam! Rzeczywiście Kot Uczony, to literatura rosyjska,  Puszkin i poemat "Rusłan i Ludmiła". "Mistrz i Małgorzata" to kot Behemot - na śmierć zapomniałam, co oznacza konieczność wypożyczenia dzieła Bułhakowa z biblioteki i powtórnego przeczytania.
 Ale przeglądając różne kocio uczone strony znalazłam cytat z 'Mistrza i Małgorzaty" :
 " Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty" choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu". 
Znalazłam też  artykuł poświęcony kotom na http://przeglad.australink.pl/jurata/artykuly/borys.php a w nim ciekawie o kotach w malarstwie, literaturze, życiu i oczywiście poezji.
A na zdjęciu kot może nie uczony, ale nietuzinkowy, kiedyś o nim pisałam, na stopniach tuniskiego meczetu, wśród wibrującego tłumu, pełen dystansu. Często o nim myślę i zastanawiam się czy żyje, a jeżeli to w jakim wcieleniu? Kota Rudego, Tygrysa czy pantery śnieżnej czającej się do skoku? To był naprawdę wyjątkowy kot.


piątek, 26 kwietnia 2013

Wiosna w ogrodzie

Wiosna przyszła i rozpanoszyła się wokół nas, świetlista, kolorowa, odświeżająca. Jak dla mnie trochę za gorąca, ale cóż nie narzekam, czekaliśmy długo. Dzisiaj zdjęcia z  sesji rabatkowej, kwiaty i krzewy w pełnej krasie, w moim ogrodzie.







Słońce tak mocno operowało, że nawet nie widziałam dokładnie co fotografuję, to jest kwiatki widziałam, ale jak wyszły zobaczyłam dopiero na ekranie komputera. Aż chce się żyć.

Miłego wypoczynku :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Środa z książką -" Antykwariusz" Aleksander Buszkow



"Antykwariusz" - na okładce widzimy ściany komnaty pokryte rzędami książek, tajemne okno, rzeźbione biurko i imponujący okaz broni białej - wieje tajemnicą i dobrą przygodą.
 Gdy otwieramy pierwsze strony książki wita nas cytat z "Antykwariusza" Waltera Scotta:
"- Dawid Wilson - zaczął swoją opowieść - był prawdziwym królem tropicieli, myszkujących po wszelkich kątach, piwnicach i sklepikach w poszukiwaniu rzadkich książek. Miał węch wyżła i żelazny uścisk buldoga." 
Jeszcze nie zaczęłam  czytać, a już poczułam się oczarowana i zaintrygowana. A potem? Potem zauroczyłam się na amen opowieścią o pracy, życiu i przygodach szantarskiego antykwariusza Wasilija Jakowlewicza Smolina. 
Zawód antykwariusza w Rosji to zawód wysokiego ryzyka. Trzeba uważać na wszystko i mieć oczy szeroko otwarte, wszak milicja nie śpi, lubi się zabawić kosztem nieboraka i wystawia go co i rusz na pokuszenie. A to w progach antykwariatu zawita staruszka z orderem wysokiej klasy i w kruszcu szlachetnym odlanym. I jak takiej odmówić A trzeba, bo akurat ten order to towar trefny, podpucha milicyjna, a babcia to prowokatorka. Prawo zabrania handlu akurat takimi dziełami sztuki orderowej. Albo trafi się jakiś mały naganik, pistolecik,  mikra armatka. Też trzeba się pilnować i w try miga iglicę odpiłować ponieważ broń  z iglicą to broń prawdziwa, żywa i zabójcza, a bez iglicy - okaz sztuki. Trzeba też mieć rozeznanie na rynku i mimo drobnej rywalizacji dobrze żyć z konkurencją. Nigdy nie wiadomo co i kto i komu...  
A i jeszcze trzeba mieć oko na okolicznych kolekcjonerów, wdowy po uznanych malarzach radzieckich i nuworyszów panoszących się w wyczesanych brykach. 
Trzeba mieć umiar, nie obnosić się z bogactwem pomimo kolosalnych obrotów, bo i cóż, antykwariusz pieniądz ma zawsze w obrocie, tu kupi, tam sprzeda, tu zamieni. A wszystko tak by nie wpadać w oczy przypadkowym ludziom. Nawet miejsce na antykwariat zostało wybrane z godną podziwu inteligencją. Trochę na uboczu, ale nie za bardzo, nie rzucające się w oczy, ale dostrzegalne, z parkingiem - bogaci ludzie nie lubią chodzić. Obsługa także odpowiednia, Mariszka kusi i czaruje długimi nogami, personel bystry, ale na miarę przewidzianych dla niego zadań. Wszystko akurat. Antyki też akurat, samowary, posrebrzane łyżeczki do herbaty, cukiernic parę, figurki drobne. Żadnej broni, nic ekstra. Ekstra jest na zapleczu.
Smolin właśnie wrócił od wdowy po malarzu Biedryginie, kolekcja warta trzysta tysięcy zielonych, nie do uszczknięcia. W parę godzin później dla Smolina rozpoczyna się przygoda życia, niejaki Kościej - król antyków na Szantarsk i okoliczne prowincje wzywa go do siebie, do szpitala i przekazuje tajemnicę tak zwanej pancerki. Jeszcze nie wiemy czy pancerka to tylko samochód wypełniony złotem, czy może pociąg pancerny wypchany do granic możliwości i zatopiony w odmętach zimnej Szantary. Nie wiemy i się nie dowiemy dopóki nie zostanie udostępniony nam następny tom "Antykwariusza". 
Tyle z treści na początek dla zachęty. "Antykwariusz" został napisany specyficznym, barwnym, pełnym porównań,  wyszukanych zwrotów i antykwarskiego żargonu językiem. Nie jest to działanie przypadkowe, dotyczące sposobu wysławiania się jednej konkretnej osoby. O nie, wszyscy obracają się w tym świecie antykwarsko zaklętym i rozumieją się, i my wciągnięci w grę słów, rozumiemy co Autor miał na myśli. Wielkie brawa należą się tłumaczowi  książki Janowi Cichockiemu. Mam nadzieję, że tomy następujące po  "Polowaniu na złoty pociąg",  to jest: "Ostatnią Wielkanoc imperatora" i "Skarb antykwariusza" także tłumaczył pan Cichocki. To maestria by w sposób tak pełny i przekonujący oddać ten specyficzny język stanowiący o klimacie powieści.   
Przyznam się szczerze, że "Antykwariusza" czytam drugi raz, pierwszy raz to było czytanie na wdechu, pełne napięcia i oczekiwania, czas zatrzymał się w miejscu, a ja nieczuła na bodźce zewnętrzne tkwiłam wewnątrz tej  intrygującej historii. Czytając po raz drugi dostrzegam dużo więcej,wyłapuję smaki i smaczki tekstu, odniesienia do literatury - bawię się. Jedyne czego mi żal, to że nie zostały przetłumaczone od razu wszystkie części. Po przeczytaniu pierwszej chciałam więcej i więcej. Mam nadzieję, że na następne tomy nie będę musiała długo czekać.
Książkę z pełnym przekonaniem polecam, to lektura jedyna w swoim rodzaju, innymi słowy - unikat.

wtorek, 23 kwietnia 2013

KONKURS!!! Do wygrania "Wszystkie grzechy nieboszczyka" w unikalnej, wełnianej kopercie :)

Obiecałam więcej recenzji  książek i słowa dotrzymam, ale na razie zapraszam do wzięcia udziału w moim konkursie. Niedawno zostałam ambasadorką kampanii społecznej Książka jest Kobietą, piękne logo poniżej:

Czuję się zaszczycona, ale także jeszcze intensywniej zobowiązana do promowania czytelnictwa. W związku z tym konkurs, myślę, że bardzo prosty, a nagrodą w nim są 'Wszystkie grzechy nieboszczyka", zapakowane w unikalną, zrobioną  przeze mnie  kopertę z wełny. Pomyślałam, że taka koperta przyda się każdej modnej, lubiącej czytać kobiecie. Możemy wziąć ją do ręki i iść poczytać na ławce, możemy wrzucić do torby nie martwiąc się, że zniszczymy książkę. Ponieważ Kampanię wymyślił i promuje  portal poświęcony modzie, wełniana koperta jak najbardziej komponuje się z tematyką.




A co będzie tematem konkursu?
W mojej notce z lekka biograficznej pojawia się informacja, że jestem wielbicielką kryminałów Joanny Chmielewskiej i powieści, w tym także kryminałów Edmunda Niziurskiego.To prawda. A pytanie brzmi następująco:
 którego z bohaterów powieści Edmunda Niziurskiego i  Joanny Chmielewskiej   lubisz najbardziej? Mile widziani bohaterowie drugiego planu oraz dłuższe wypowiedzi. By wziąć udział w konkursie wystarczy podać  jedno nazwisko, ale jak najbardziej można i trzeba pisać tak o bohaterach książek Chmielewskiej jak i Niziurskiego. Wygrywa najciekawsza wypowiedź
Konkurs trwa do 12 maja 2013 roku, proszę wpisywać odpowiedzi w komentarzach poniżej.
 Oczywiście zwycięzca otrzyma książkę  ze specjalną dedykacją, przesyłka na mój koszt:)


czwartek, 18 kwietnia 2013

Nic nie robię

Siedzę i nic nie robię. Czy myślenie zaliczamy do nic nie robienia, czy to jednak praca, niekoniecznie twórcza? Czasami mam ochotę spokojnie pomyśleć, ot taki kaprys, szukam miejsca, odrobiny ciszy, zwłaszcza wtedy, gdy głowa boli niemiłosiernie i mózg pcha się pełną siłą na powierzchnię także obolałej czaszki. Wtedy cała wołam o ciszę, a tu ciszy brak. Ulica przy której stoi dom teoretycznie spokojna. Chłopcy grzeczni nawet, gromada podrostków kopią piłkę. Kopią z dużą  siłą by rozładować drzemiącą w nich energię, bach, bach, bach! w płot, w asfalt, w murek, za płot, do ogrodu. Sąsiad wrzuca kawałki drewna na taczki, wozi, zrzuca, następne bach. Głowa mi prawie eksploduje, z myślenia nici.
 Pogrążona w szesnastowiecznych knowania, podchodach i romansach usiłuję wyobrazić sobie śmierć królowej. Sama mam obłęd w oczach, czy ona też miała taki obłęd w oczach? Nikt chyba wtedy nie grał w kopanego? Chyba? 
Drugi sąsiad uruchamia piłę, czas przycinania drzew.
 Psy, kocham psy, ale dlaczego cały czas ujadają? Mają powód, ciągle ktoś im przed nosem lata i zawraca głowę i odciąga uwagę od naprawdę ważnych spraw, to szczekają.
 Zmrok zapada, wychodzę do ogrodu po Mikunię, słyszę jak w oddali trwa kocia bitwa, Mikunia biegnie szybko do domu, mądra kicia, wie gdzie bezpiecznie. 
Nie napisałam recenzji wczoraj, nie napiszę dzisiaj, nie umiem przelać tych wszystkich zdań, które kłębią się w mojej głowie, a nie chcę bylejakością zrobić krzywdy naprawdę dobrej książce. To "Antykwariusz" Buszkowa, znakomity kryminał rosyjski, zastanawiam się czy pisarz, o którym niewiele wiadomo,jest lub był antykwariuszem. Takiej powieści nie jest w stanie napisać osoba z zewnątrz. Ciekawe czy Buszkow to Smolin? Jestem oczarowana:)
A głowa mimo oczarowania nadal boli:(

środa, 10 kwietnia 2013

Recenzja "Wszystkich grzechów nieboszczyka" w "Uważam Rze"


 Recenzja "Wszystkich grzechów nieboszczyka" ukazała się w najnowszym numerze tygodnika "Uważam Rze". Piórem i pazurem pana Wiesława Kota. Zalecam przeczytanie, momentalnie humor się poprawia, to zasługa tegoż pióra:) nie mówiąc o Nieboszczyku :)

Środa z książką "Zapomnij patrząc na słońce"


Mam to szczęście i przywilej, że piszę o książkach, które naprawdę mi się podobają, zapadają w pamięć i w serce. Niespodziewanie mikron mojego serca zaanektowało "Zapomnij patrząc na słońce" Katarzyny Mlek. Gdy dostałam książkę, przeglądnęłam ją i wiedziona ciekawością przeczytałam kilka pierwszych stron. Wciągnęło mnie, chociaż uczciwie muszę się przyznać, że fanaberie kruka nie przypadły mi do gustu, ale jednocześnie wzbudziły ciekawość - musiałam się dowiedzieć  co kryje się za snami Hanki. Niestety tak się złożyło, że odłożyłam książkę  na kilka dni, dwa pogrzeby, jeden po drugim, nie nastroiły mnie optymistycznie i być może książka jeszcze długo czekałaby na przeczytanie gdyby nie moja, podsycona wcześniej, ciekawość.
Parę słów o treści: 
Rodzina, jakich wiele, bo to że matka pije, cóż zdarza się, że ojciec dobry chociaż słaby i nieporadny, też się zdarza. Mała Hanka, dojrzewająca w szybkim tempie - wiele takich dziewczynek żyje wśród nas. Że rodzina patologiczna... cóż każdy ma własny pogląd na patologię. 
Sabina, matka Hanki to kobieta żyjąca z poczuciem klęski, gorzej, wegetująca. Jej myślenie o życiu po ślubie i urodzeniu dziecka rozminęło się z rzeczywistością i uczyniło z niej osobę głęboko nieszczęśliwą i odgrywającą się dzień w dzień na osobach "winnych" jej nieszczęścia, czyli Hance i Januszu. Gdy Sabina zachodzi w ciążę i rodzi synka, Bartusia, karuzela życiowych nieszczęść nabiera obrotów i nic ani nikt nie jest w stanie jej zatrzymać, aż do końca. Końca, który wbrew pozorom dla wielu osób może być szczęśliwy. 
Nasza mentalność skłania się do    patrzenia na życie innych ludzi poprzez pryzmat własnych doświadczeń. To tak jak przy kupowaniu prezentów, najczęściej kupujemy to co się nam podoba, a nie to co chciałby dostać obdarowany. Rzadko wczuwamy się w drugą osobę, uważając, że racja leży po naszej stronie. To taka dygresja. 
Dorastającą Hankę nadal odwiedza kruk - zwiastun nieszczęścia, mistrz kalamburów i dwuznaczności, i buduje wytrwale narastające w dziewczynie poczucie winy. Bo gdyby właściwie odczytała wskazówki, zinterpretowała znaki,może wtedy nie doszłoby do tych wszystkich nieszczęść? Tak myśli Hanka, a kruk prowokuje. Zastanawiałam się, czy dlatego tak książka przemówiła do mnie, że jest w niej opisane zawalenie się hali, w której odbywała się wystawa gołębi, a ja do tej pory pamiętam tamten dzień, i dzień później gdy rozmawiałam z sąsiadem. Miał jechać, stary gołębiarz, ale się rozchorował, pod blachami zginął jego bliski przyjaciel, a gołębie rozfrunęły się na wszystkie strony świata. Może dlatego...
A może dlatego, że Sabina, matka Hani została pokazana tak niejednoznacznie, z takim wyczuciem, pochyleniem się nad problemem matek dzieciobójczyń.
I piękna okładka, symboliczna.
Tę książkę po prostu trzeba przeczytać, naprawdę warto.



niedziela, 7 kwietnia 2013

Książka jest Kobietą - zostałam Ambasadorką Kampanii:)

Portal poświęcony modzie http://www.modaija.pl prowadzi godną pochwały Ogólnopolską Kampanię Społeczną zatytułowaną: Książka  jest Kobietą.
 Kobiety piszą, kobiety czytają i to najczęściej kobiety uprawiają "szeptaną" propagandę przekazując sobie informacje o pojawiających się na rynku nowościach, które po prostu trzeba przeczytać! Oczywiście panowie też czytają, z doświadczenia wiem, że często czytają to samo co żony, tylko nie zawsze się do swych lektur przyznają ;) 

Chciałabym bardzo abyśmy wszyscy bez względu na wiek i płeć czytali jak najwięcej książek, nie tylko w domu, ale także wszędzie tam gdzie czytać możemy: w poczekalni u lekarza ( zawsze czytam, czas szybciej zlatuje i nie zwracam wtedy uwagi na zasmarkane otoczenie), w autobusie, busie i tramwaju. Na przystanku, gdy czekamy aż coś przyjedzie i oczywiście obowiązkowo w pociągu:)

Książki czytam od zawsze, piszę od jakiegoś czasu, dlatego z dumą i ogromną przyjemnością przyjęłam wyróżnienie jakie mnie spotkało - zostałam Ambasadorką Kampanii Książka jest Kobietą http://www.ksiazka.modaija.pl
Oto logo Kampanii:
Bycie Ambasadorką takiej kampanii zobowiązuje, dlatego od przyszłego tygodnia dużo więcej recenzji książek u mnie! 
Wszyscy czytamy:)))))))))))))