środa, 22 maja 2013

Środa z książką - Większy kawałek świata


Kto z nas od czasu do czasu nie marzy, by zobaczyć większy kawałek świata. By coś zmienić, sprawdzić co tam słychać za miedzą. Przeżyć przygodę i poczuć, że krew jeszcze krąży w żyłach nie zapchanych do końca chipsami i hamburgerami. 
Czasami warto zobaczyć większy kawałek świata oczami bohaterek niedzisiejszych, a jednak nie nudnych, wręcz przeciwnie nadal interesujących. To fenomen starszych książek Chmielewskiej, okoliczności przyrody jakby inne, bohaterowie zazwyczaj jeżeli jeżdżą to volkswagenem garbusem, częściej komunikacją miejską, specjalnie skonstruowaną platformą do przewozu sadzonek, lub zasuwają na piechotę. Palta też już niemodne, i kto w podróż bierze siekierę podobną do katowskiego topora, cukier, kanister na wodę. Kto z prześcieradła konstruuje żagiel pełnosprawny? Teraz sprzęt się wypożycza, albo szpanuje mniejszymi lub większymi jachtami. I ogólnie jest inaczej, mniej szczerze, mniej normalnie, bardziej na pokaz i dla innych. I ten większy kawałek świata też inny. 
Przygody Okrętki, czyli Alinki i Tereski polecam  do czytania na każdy dzień tygodnia, nie tylko w środę. Dla tych co nie czytali pewnym szokiem będzie brak dzisiejszych gadżetów - telefonów komórkowych, komputerów i facebooka. I taka mnie refleksja naszła niespodziewana: może właśnie dzięki temu, że tych gadżetów nie było dziewczyny miały więcej czasu i chęci i zwiedzały w sposób godny podziwu i zazdrości piękny większy kawałek świata- czyli Mazury:), a Chmielewska napisała tyle świetnych książek.

Przy okazji pozostając przy temacie zwiedzania, parę lat temu, Tunezja, Nabel, taki sobie hotelik, położony nad brzegiem morza i rodzina rodaków z wysiłkiem podnosząca swe tylne części ciała z przybasenowych leżaków: - ""chodźcie nad morze, musimy sobie jeszcze zrobić zdjęcia  z plaży, przed wyjazdem." 
Do morza mieli tak około trzydziestu metrów od tych leżaków. Jeżeli ktoś jedzie kawał świata by tenże świat zwiedzać z leżaka, to ja takiej turystyki nie polecam.

4 komentarze:

  1. To tutaj łowiły węgorze :)) To jedna z książek którą otwieram obojętnie na jakiejkolwiek stronie i czytam zaśmiewając się :) a może ja już znam tę książkę na pamięć po prostu ?
    Pamiętam jak czytałam (chyba gdzieś na wakacjach) kawałek dziewczynom i byłam bardzo zdegustowana że one się nie śmiały a ja po prostu nie mogłam czytać.
    Ale minęło parę lat i same się "zaraziły" Chmielewską.
    Idę wyłączyć jedzenie Froda bo chyba się przypala :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też tak mam, i jeszcze "Zwyczajne życie", a poza tym całkiem rąbnięty "Romans wszechczasów". Doskonałe na to co się dzieje wokół - można odlecieć bez ziół;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwyczajne życie" albo "Wszystko czerwone" i komisarz Muldgaard, po prostu bezcenne :) Nie pamiętam gdzie jeszcze występuje Muldgaard (Azali były osoby mrowie a mrowie?)
    I jeszcze "Kocie Worki" , normalnie to chciało się zadzwonić na PKP czy u nas też coś takiego funkcjonuje i taki worek przytaskać do domu, jeden z drugim i trzecim...
    Albo "Złota mucha" to przecież trzeba było jechać koniecznie nad Bałtyk i szukać bursztynów. Marta znalazła naprawdę dużo, nie były to olbrzymy co prawda, ale całkiem spore sztuki. I ona, która nosi okulary była specjalistką w znajdywaniu, a my to cała reszta ślepoków :)) Zachodzi podejrzenie że te jej okulary czy soczewki same wychwytywały bursztyn z piasku i wody. Była zabawa. Bo potem pół plaży chodziło z głowami w dół i patykiem w ręce i grzebało w wodorostach :)))
    A czy jest coś nowego Chmielewskiej?
    A Musierowicz ?
    A czy kobieta która ma prawie pół wieku na karku nie powinna się zajmować bardziej poważną literaturą ???
    Wiem że się nie stawia tyle zapytajników, ale one mi tu pasują :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A "Harpie" rewelacyjne i "Nieboszczyk mąż" i rewelacyjny "Depozyt" z Bublem, tym co to kradł wszystko co mu do ręki wchodziło i dlatego tak musieli te drogocenności i kasę ukrywać. A "Całe zdanie nieboszczyka" i hej ty królowo, czy jakoś tak szło i przebijanie się szydełkiem poza mury. Popatrz jakie porządne szydełka kiedyś robili. A moje ukochane "Dzikie białko" i przestawianie ogrodzenia z nieśmiertelnym zaokrągleniem 49 centymetrów liczymy w dół i szafa gra, 51 centymetrów zaokrąglamy do góry i nie ma zmiłuj. Głowa łososia, tfu, znaczy łosia. Przecież my mamy najfajniejszą literaturę na świecie, no może jeszcze szwedzkie bajki i rosyjskie kryminały.
    E tam, kto by się wiekiem przejmował. Dzisiaj widziałam się z koleżanką mojej mamy. I tak rozmawiamy sobie milutko i raportuję, że zamówiłam tort bo obchodzimy przy okazji mamy siedemdziesiątkę, a pani Jasia mówi: - No tak, jak mój brat obchodził siedemdziesiątkę, to wydawał mi się taaki stary, a mnie to czeka za dwa i jestem jeszcze taaka młoda.
    No tośmy młode są, jak nie ciałem to duchem, a duch moim zdaniem ważniejszy. Poza tym twój tata czytał mojego Nieboszczyka i mógł. I co?:)))))))

    OdpowiedzUsuń