sobota, 29 czerwca 2013

Po czacie:)

Nieraz zastanawiam się w jaki sposób radzę sobie z prowadzeniem bloga. Fakt, z blogiem na Onecie nie radziłam sobie w ogóle, ciągle coś mi się zawieszało, wychodziłam z postu, zapisywałam po kilka razy. Po godzinie miałam zrobiony wpis.A czasami nie. Dlatego przeniosłam się tutaj.
Wczoraj przestałam się dziwić dlaczego czaty w na przykład DDTVN  wyglądają w ten sposób, że przy komputerze siedzi profesjonalista i pisze, a odpytywany odpowiada ustnie. To dla takich jak ja:)
Czat z czytelnikami na stronie Książka Zamiast Kwiatka był kapitalny, chociaż jak to ja,  najpierw weszłam gdzie trzeba, potem  nacisnęłam to co nie trzeba, potem mój biedny komputer powiedział "stop"  i poszedł sobie, ale wrócił, to i ja wróciłam. I w końcu trafiłam tam gdzie trzeba i gdzie czekało na mnie mnóstwo pytań. Fantastycznych pytań świadczących o tym, że moja książka ma uważnych czytelników, a blog jest odwiedzany i czytany. A ja jestem mądrzejsza o nowe doświadczenie. Dziękuję:)
Pisząc pierwsze zdania "Wszystkich grzechów nieboszczyka" nie myślałam dalekosiężnie. Oczywiście, gdy tekstu było więcej i więcej,  i czułam aprobatę bliskich, to mignęła mi taka sekundowa myśl o wydaniu. Ale potem zdarzyło się wiele rzeczy dużo ważniejszych i z wydaniem książki zmierzyłam się dopiero w zeszłym roku. Jestem ogromnie wdzięczna Wydawcy pani Joli Świetlikowskiej (Wydawnictwo Oficynka) za wsparcie, za nieustanny doping i mobilizację do pracy. I za wiarę w Nieboszczyka. Nie wiem jak jest w innych wydawnictwach, ale w tym ani autor, ani książka nie pozostają bez opieki. A to znaczy, że mieliśmy z Nieboszczykiem dużo szczęścia. Mam nadzieję, że następna książka też będzie miała dużo szczęścia, bo jest dla mnie bardzo ważna, ale o tym więcej, gdy będzie wiadomo kiedy się ukaże. 

piątek, 28 czerwca 2013

Czat ze mną dzisiaj o 21szej - zapraszam na stronę Książka Zamiast Kwiatka

Jeżeli ktoś chce ze mną porozmawiać, zapytać o coś, cokolwiek, zapraszam na czat na stronie: www.facebook.com/KsiazkaZamiastKwiatka?ref&fref=ts bedzie mi bardzo miło. 
A to zdjęcie o którym pisałam całkiem niedawno - ściekowe, ale jakie piękne Morze Czarne  za moimi plecami.

środa, 26 czerwca 2013

Środa z książką - "Szkodliwy pakiet cnót"


Przyznam się szczerze, że czasami zwlekam z sięgnięciem po książkę, która u wielu osób budzi zachwyt. Boję się zawodu, rozczarowania. Odczekuję... 
Dobrze, że z sięgnięciem po "Szkodliwy pakiet cnót" nie czekałam zbyt długo. Przeczytałam książkę szybko i trudno było mi przejść do następnej, bo jeszcze żyłam tym co działo się w Siedlcach. Niby zwyczajne życie, ale doprawione talentem Autorki.

Nie będę streszczać książki, by nie odbierać czytającym przyjemności, ale...

1. Chcę się zapisać do Klubu Intelektualistek, a nawet mogę się zapisać do kolejki po karnety klubowe - o ile takie się   pojawią - mam słabość do mężczyzn w typie "Profesora"

2. Powinnam  ćwiczyć tak intensywnie  jak Finka (Fifinka)- mówią, że trening czyni mistrza, tylko jeszcze trzeba podnieść cztery litery z kanapy, w końcu najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku:)

3.A i wyobraziłam sobie PSY jak siedzą takie dumne i blade, i nawet  nie drgną mimo blasku fleszy.

4.Pokazy mody i związane z nimi perturbacje i te biedne modelki, bardzo realistycznie ukazane, obawiam się, że to wszystko brutalna prawda.

5. Jestem wdzięczna za Emila R. -  brak cukierkowatości  i przesady.

Mogłabym długo, ale doszłoby do tego, że zdradziłabym fabułę, a tego się nie robi, zwłaszcza autorom kryminałów, tych z uśmiechem i tych bez uśmiechu.

Książka powędrowała do koleżanki rozpoczynając tym samym długą, dającą czytelnikowi radość, drogę.
Ja mogę tylko napisać szczere: POLECAM:)

sobota, 22 czerwca 2013

Pracowite lenistwo;)

Totalne lenistwo mnie opanowało i ani rączką, ani nóżką nie chce mi się ruszać. Ale muszę, niestety, głos - dzisiaj głosik - poczucia obowiązku wzywa. Piszę krótką notkę o sobie dla Książki zamiast Kwiatka, zapraszam na czat w piątek, można sobie porozmawiać, zadać pytania rozmaite. I piszę tę notkę, i piszę i napisać nie mogę ponieważ o sobie pisze się najciężej. Bo żartem czy na poważnie i zaczynając od : urodziłam się... Nie pierwszą notkę piszę, ale zawsze mam ten sam problem. Jak piszę krótko, to w żołnierskich słowach, jak długo, to niewiele brakuje a małe opowiadanie by wyszło. I żeby nie napuszenie, a normalnie wszystko brzmiało. Uff... same rozterki. 
 Zdjęcia już wybrałam. Ze zdjęciami też śmieszna sytuacja ponieważ to ja fotografuję innych, sama rzadko kiedy włażę przed obiektyw. Ale wybrałam. Jedno oficjalne, ogrodowe a drugie... niespodzianka. Gdy tak przeglądałam starsze zdjęcia znalazłam jedno, które szczególnie lubię. Zrobiła je Stasia na wakacjach w Bułgarii. Aż łza się w oku kręci kiedy to było. Poszłyśmy sobie na spacer we czwórkę, chciałyśmy obejrzeć takie bardziej luksusowe domy wczasowe. Jeden, pełen wypas, i basen i nawet chyba kort. Ścieżka wzdłuż wąska, obrośnięta chwastami, malownicza, jakieś głazy w rzędzie ułożone.  Urwisko i poniżej Morze Czarne. Stasia zadecydowała: siadaj, zdjęcie ci zrobię, i zrobiła. Gdy wstałam pochyliłyśmy się by spojrzeć w dół i zobaczyłyśmy jak tak z metr niżej wystaje rura i gluchają z niej z chlupotem ścieki pochodzące z ekskluzywnego domu wczasowego. Tak że mam ściekowe zdjęcie. Przy okazji zauważyłam pewną prawidłowość dość niepokojącą. Drugie zdjęcie z Bułgarii też mamy śmieciowe, reklamówki pełne oczywiście, leżą w połowie drogi do kubła na śmieci. Zdjęcie z Calleli też śmietnikowe, a na śmietniku piękne opuncje i ten widok w dal. Śmietnik był dość wysoko położony. Chorwacja, wysypisko śmieci miastowe, ale po drodze rzędy pięknych, dzikich datur opisanych we "Wszystkich grzechach nieboszczyka". I parę innych miejsc, i też śmieci :) Jakoś malownicze wysypiska mi się w życiu zdarzają. 
Pisząc jednocześnie przeglądałam zdjęcia w komputerze szukając tych ze mną i trzeba trafu, że znalazłam zaginiony plik z Tunezji. Z tej radości, że odnalazłam i już nie muszę szukać płytki ( na pewno gdzieś leży) poniżej kilka zdjęć, kwiaty i widoki cyknęłam osobiście, a mnie utrwaliła Zosia. Było to na dachu pałacu sułtana w okolicy tuniskiej Mediny. 
Widok na Tunis i jego przepiękne dachy niepowtarzalny.
Lubię fotografować:)




posadzka tarasu widokowego

środa, 19 czerwca 2013

Środa z książką "Piwonia, niemowa, głosy"



Środa dzisiaj zwariowana  i niepoukładana, a wszystko przez książkę ;)
O  książce "Piwonia, niemowa, głosy"  Krzysztofa Giedroycia przeczytałam w zeszłym roku. Na stronie wydawnictwa Nowy Świat ukazała się krótka notka i fragment tekstu. Język tekstu zaciekawił mnie i zdziwił, doczytałam potem, że pisarz posłużył się gwarą białostocką. Potem miałam przyjemność przeczytać recenzję Leszka Koźmińskiego zamieszczoną w serwisie Zbrodnia w Bibliotece i już wiedziałam, że tę książkę muszę mieć. I jeszcze potwierdzająca moje odczucia recenzja Małgosi Kursy na Książka zamiast Kwiatka. 
Dzisiaj razem ze stertą innych książek przyszła do mnie także Piwonia i zaanektowała cały mój wolny czas. Nie przeczytałam jeszcze całości, noc przede mną, ale jestem  nią zauroczona. 
Lata pięćdziesiąte. Ubecy kombinują jak i kogo wrobić, ludzie chcą przeżyć, milicjantka Piwonia, wielbicielka Szerloków prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa popełnionego na Stasi, kobiecie samotnej, żyjącej przeszłością i powrotem męża Kazimierza z Sybiru. 
Kim tak naprawdę była Stasia i czym się trudniła? Czy to nadmiar wiedzy ją zabił? Nie wiem, dowiem się jak przeczytam do końca, ale już dzisiaj wiem, że "Piwonię, niemowę, głosy" naprawdę warto przeczytać i warto o niej pisać i polecać.  Książka nietuzinkowa, niebanalna, zachwycająca. Cieszę się, że jest.
Kończę i  powracam do czytania:)

środa, 12 czerwca 2013

Środa z książką - Listy z Auschwitz Janusza Pogonowskiego

Dzisiaj lektura wyjątkowa "Listy z Auschwitz" Janusza Pogonowskiego opracowane przez Franciszka Pipera. Okładkę książki pobrałam ze strony księgarni internetowej http://www.ksiegarnia.e-oswiecim.pl/janusz-pogonowski-listy-z-auschwitz.html
Lata temu otrzymałam dwa egzemplarze" Listów z Auschwitz" od pani Małgorzaty Piper. Jeden posłałam w świat, nie wiem dokąd zawędrował, drugi leży u mnie na podręcznej półce. Opublikowano już wiele listów z Auschwitz, ale te należą do wyjątkowych. Pisane przez bardzo młodego człowieka, Janusz Pogonowski został aresztowany w czasie łapanki na ulicy Szpitalnej w Krakowie jako niespełna osiemnastoletni chłopak, po półtoramiesięcznej  odsiadce w więzieniu na Montelupich i w Tarnowie, bez żadnych zarzutów został wywieziony do obozu Auschwitz. W obozie przeżył trzy lata, a listy wysyłane nielegalną drogą są świadectwem codzienności obozowej, świadectwem ściskającym za gardło. To właśnie przekazywaniem takich listów zajmowały się po pracy w kuchni obozowej moje dwie ciotki, Zofia Łuczyńska i Władysława Bielas z domu Gworek. Listów niezwykłych.
Te pisane przez Janusza Pogonowskiego adresowane są także do jego drugiej matki, Eugenii Pogonowskiej. Ojciec Janusza,  Bolesław Pogonowski, znany krakowski lekarz ginekolog, po śmierci żony Róży ( zmarła 19 stycznia 1938 roku) ożenił się rok później z Eugenią Strzelecką. Musiała to być osoba niezwykła.
Janusz Pogonowski "Skrzetuski" zginął w obozie, powieszony wraz z jedenastoma innymi więźniami w czasie apelu wieczornego w dniu 19 lipca 1943 roku, był to odwet za ucieczkę z obozu trzech więźniów z komanda mierników. Nie czekał na odczytanie wyroku do końca, wykopał spod swych stóp stołek i odszedł bohatersko. Poniżej jeden z listów, tęsknota za rodziną, za wolnością i obozowa codzienność.

Janusz Pogonowski, obóz Auschwitz, 4 września 1942 r.

Kochani Moi!
Przed dwoma tygodniami otrzymałem list od Andrzeja ( brata). Bardzo ucieszyłem się wiadomością o waszym ślubie. Szkoda tylko, że nie mogłem być razem z Wami i podzielać Wasze szczęście. Może jednak już niedługo zobaczymy się znowu.
Dzisiaj akurat minęło trzy lata jak ostatni raz widziałem Tatusia. Jakże ja strasznie pragnę Jego ujrzeć. To będzie dla mnie najszczęśliwsza chwila po przebytej niewoli. Każde jedno widzenie się z osobami cywilnemi (Polakami) jest dla mnie niezwykłą przyjemnością.
Zapytujesz się mnie, czy  nie mógłbyś mi przysłać zastrzyków cukru i cebionu. Nie rób sobie Jędrusiu kłopotu, tych rzeczy ja osobiście mam w dostatku do tego stopnia, że mogę pomagać innym. Już parę tysięcy zastrzyków przeniosłem do lagru i niewątpliwie tem wyratowano wiele osób.  Chociaż to jest niebezpieczne to jednak trzeba pomagać i innym w nieszczęściu. Najbardziej żal mi jest Polek, które podzielają los razem z nami. Chociaż w innym obozie, to jednak utrzymujemy kontakty między sobą. Nie wiem czy znałeś w Krakowie córkę jubilera z ulicy Sławkowskiej. Ona też tu jest. W ogóle masę osób z Krakowa spotkałem już. Ostatnio był bunt w obozie kobiecym. Rozstrzelano około 200 Polek. Mnie się powodzi, mogę śmiało powiedzieć, że bardzo dobrze. Daj Boże, żebym do końca wojny przetrwał, jak do tego czasu. Chorowałem tak wiele razy, ale wszystko z pomocą Bożą szczęśliwie przechodziło.
Koniecznie chciałbym, abyście przesłali mi swoje i Tatusia zdjęcia. Już czasem nie mogę sobie  uświadomić  jak wy wyglądacie. Mnie na pewno nie poznalibyście.
Miałem zamiar zwolnić się stąd trochę wcześniej jak mi to jest przepisane. Chciałem to uczynić jeszcze w tym roku. Ale po paru faktach, że rodziny tych, którzy zwiali rozstrzelano, zmieniłem postanowienie. Bardzo mi przykro, bo do ucieczki mam okazję codziennie. Nie chciałbym jednak narażać  specjalnie Lali, a w drugim rzędzie Ciebie i Cioci. Wolność za tę cenę nie byłaby dla mnie wolnością. Bardzo żałuję, że po aresztowaniu mnie podałem adres uprzywilejowany, na który tylko mogę pisać, Lalki. Gdybym tego nie zrobił, byłbym dawno z Wami. Tymczasem kończę już. Ściskam Was wszystkich bardzo serdecznie.
Wasz Janusz
Oświęcim 4.IX.42.
Zdjęcie Janusza Pogonowskiego ze strony: http://www.infocenters.co.il/gfh/notebook_ext.asp?book=22619&lang=eng&site=gfh



niedziela, 9 czerwca 2013

zdjęcia z ogrodu

Piękna niedziela, słoneczna, jasna, optymistyczna. W ramach wrzucania na luz:) zrobiłam kilka zdjęć w ogrodzie. Ogród oczywiście zarośnięty po deszczach do granic możliwości, ale kwiaty pięknie kwitną, a zieleń bardziej intensywna, słońcem prześwietlona.
Miłego dnia:)










środa, 5 czerwca 2013

Środa z książką - Książka zamiast Kwiatka

Idę do kwiaciarni, kupuję bukiet kwiatów, piękny, cena - różnie, dwadzieścia pięć w porywach do pięćdziesięciu złotych, wszystko zależy od ilości kwiatów, ich sezonowości,  przystrojenia.  
Jednak nie idę... 
Cóż ja  wolę kupić w prezencie książkę - książkę zamiast kwiatka.
Jest taka strona na Facebooku zajmująca się promowaniem książek polskich autorów 
To strona, na której znajdziecie dobre książki i krótkie, ale jednocześnie przemyślane recenzje pod każdym tytułem. 
Jest to także strona, poprzez którą odbywają się czaty z autorami, zajrzyjcie, jeszcze do piątku można zadawać pytania Romualdowi Pawlakowi:)
Poczytajcie, zagłosujcie na książkę miesiąca,
 poszukajcie Księgarni Atena z Kamiennej Góry - to księgarnia, która naprawdę promuje polskich autorówhttps://www.facebook.com/pages/ksiegarnia-Atena-Kamienna-Góra/367410339945317?ref=ts&fref=ts
Polubcie stronę:) i bądźcie na bieżąco.

Weźcie udział w licytacji pięknych przedmiotów i książek na rzecz potrzebujących zwierząt.www.facebook.com/events/153270538159834/

Dzisiaj same linki do stron, takie strony to dobre strony Facebooka:)

niedziela, 2 czerwca 2013

Tydzień Słowackiego - podróż z Julem (7)

... Jedna panna Eglantyna tylko obaczyła mię i powitała z radością; jej matka także mię po macierzyńsku uściskała; więc prawdziwie jest za co dziękować Bogu, że na mojej drodze nie rzucił mi wszystkich serc z kamienia.
O matko moja! Dziś dzień moich urodzin. Biedna matko moja! dziekuję ci dziś ze łzami, żeś przez lat 25 czuwała nade mną jak anioł stróż; Bóg ci jeszcze za to nie zapłacił niczem. Ale, matko moja, po 25 latach, dzisiaj mógłbym ci zrobić spowiedź ogólną życia mojego; nie skalałem się żadną ciężką zmazą. Mogłabyś się może mamo uśmiechnąć i pocałować mię w czoło. Błogosław mi mamo droga! Panna Eglantyna zajrzała do drzwi moich, i, widząc, że do ciebie piszę, prosiła abym od niej zasłał ci czułe pozdrowienia. Ona się o tobie, mamo zawsze z najczulszą troskliwością dowiaduje. Ona ciebie kocha, mamo i przyjmij tę miłość, wszakże mię tyle osób kochało niegdyś dlatego, że ciebie kochały.
Napisz kochana mamo, Teofilowi o mojej podróży. Teofil mi także w zamyśleniach najczęściej stawał w pamięci. Jakby on był szczęśliwy, gdyby zamiast nudnych rachunków mógł liczyć śnieżne wierzchołki gór albo leżące pod stopami jeziora. Często zdaje mi się, że kradnę przyjemności, które się całej mojej rodzinie należą. Ale wierzcie mi, że chętniebym się z wami podzielił ... o, nawet oddałbym je wam wszystkim za jeden uścisk... To dziwnie, mamo moja, że ja, który widziałem tyle miejsc i krajów, który zebrałem w pamięci tyle obrazów świata,spać będę może kiedyś cicho na cmentarzu krzemienieckim pod cieniem tej czereszenki, która ocienia grób babuni. O gdyby tak było!
Adieu, droga najukochańsza mamo; boję się dłużej pisać i nowe brać kartki, abym nie opóźnił bardziej i tak opóźnionego listu. Ale z gór pisać nie mogłem, bo co dnia byłem pieszą podróżą zmęczony, bo co dnia około 6 lub 7 mil drogi robiłem, i to z góry na górę; do tego dodajcie i to, że nigdzie na górach poczty nie ma, to uniewinnicie mię. Całuję rączki kochanego dziadunia; niech pomyśli o wnuku i spojrzy na zamkową górę. Mamo, a ty przy księżycu wystaw sobie, że na waszych górach stoją inne góry ze śniegu, że na tych białych, imaginacyjnych górach ja jestem i że stamtąd patrzę na mały domek, który jest twojem mieszkaniem.
Adieu, matko moja.
Twój