poniedziałek, 19 stycznia 2015

Qiu Xiaolong "Tancerka Mao"

Kwiat opada, woda płynie i wiosna przemija.
To odmieniony świat.

Dlaczego tak lubię czytać kryminały?
Nie, nie dlatego, że trup nieraz ściele się gęsto, a zbrodnia wyrafinowana, albo zbyt okrutna nie daje spać. Kryminały, jak żaden inny gatunek literacki, oferują swym czytelnikom ogromny zasób wiadomości i przy zachowaniu praw gatunku za każdym razem zabierają nas w inny świat. Bo zbrodnia musi być dobrze ulokowana, uzasadniona  i opisana. A przy okazji autorzy kryminałów zabierają nas w czasy, które dawno minęły, przybliżają historię malarstwa, literatury, medycyny, czy kryminalistyki jako dziedziny wiedzy. Uczestniczymy w wykopaliskach archeologicznych, poznajemy pracę antropologów, psychologów, bankowców. Długo można by wymieniać.
Poznajemy kulturę i obyczaje krajów, do których być może nigdy nie pojedziemy, a przeczytany kryminał sprawi, że nie będą już tak obce i niezrozumiałe kulturowo.
Kryminały Xiaolonga takie są, dają nam obraz Chin w czasie zmian wprowadzanych przez Deng Xiaopinga. To właśnie w tych czasach robi karierę inspektor Chen Cao, pisarz, poeta, tłumacz literatury angielskiej. Dobry, uwięziony w chińskich procedurach gliniarz. 
"Śmierć czerwonej bohaterki" zaciekawiła mnie, powoli zagłębiałam się w świat inspektora Chena, poznawałam jego sposób myślenia, tak odmienny od tego spotykanego w europejskich kryminałach. Chen ma ciężej ponieważ nie  tylko jest inspektorem prowadzącym śledztwo, ale jest także członkiem partii mającym w przyszłości szanse na bardzo wysokie stanowisko. 


Wiadomo, że wszystko płynie więc już teraz starszy inspektor Chen musi zmierzyć się z nowym śledztwem i odnaleźć zaginioną kobietę.
Kobietę, która przed laty należała do wykształconej młodzieży i w ramach programu naprawczego Mao została wysłana na zapadłą wieś by pracować przy sadzeniu ryżu i oraniu pól. Nie miała szczęścia, musiała wyjść za mąż za wyjątkowo brutalnego człowieka, który po latach znalazł się w Stanach Zjednoczonych,  jako nielegalny imigrant. 
Nie jest łatwo odnaleźć jedną chłopkę w zalanych ludnością Chinach, ale nie ma innego wyjścia, zwłaszcza, że po Wen przyjeżdża z Ameryki inspektor Catherine Rohn i koniecznie chce wziąć udział w śledztwie. Zderzenie dwóch jakże odrębnych kultur, sposobów myślenia, postrzegania świata złagodzone obyciem Chena i znajomością kultury chińskiej przez Catherine Rohn pokazuje, że zawsze można znaleźć wspólną drogę.
Latające Siekiery, Zielone pędy bambusa i poeta prowadzący śledztwo. Postać inspektora Chena kojarzy mi się z Adamem Dalglieshem  z powieści  P.D.James.        Kultura, klasa, elegancja i oczywiście zamiłowanie do poezji to cechy wspólne obu panów. 
Literacki kryminał laureata Anthony Award.
Wartościowy kryminał.
Polecam.

czwartek, 1 stycznia 2015

Książki, do których wrócę

Poprzedni rok był wyjątkowy dla czytelników. Pojawiło się mnóstwo świetnych książek tak polskich jak i zagranicznych autorów. Wśród ponad dwustu pozycji, które przeczytałam w zeszłym roku, recenzje ponad stu pojawiły się na portalu https://www.facebook.com/KsiazkaZamiastKwiatka, a na tym blogu kilkanaście razy pisałam o książkach, które zrobiły na mnie wrażenie.
Wiem, że wiele osób do raz przeczytanej książki już nie wraca. Ja należę do tych, którzy do książek i do autorów przywiązują się i wracam do książek, które kiedyś, z różnych względów wywarły na  mnie wrażenie, lub, co też częste, podarowały mi dzień pełen uśmiechu i zmieniły moje nastawienie do życia. Wracam, ponieważ za każdym razem odkrywam w tekście coś nowego, dostrzegam inne znaczenie słów, czytam ją tak jakbym jej wcześniej nie czytała.
Powieści umieszczone na liście są w większym lub mniejszym stopniu spokrewnione z powieścią kryminalną. Od czystych, klasycznych kryminałów,do książek, w których  zagadka, odrobina sensacji jest wisienką na torcie znakomitego tekstu.
Moje oczarowania 2014 roku, czyli książki, do których na pewno za jakiś czas wrócę.


1. Dominik Dan "Czerwony kapitan" - świetny. Autor, którego poznałam w 2014 roku. Czekam na film, który w kinach powinien pojawić się w tym roku. 

Najwyższy, światowy poziom i umiejętność wykorzystania przy konstrukcji fabuły wiadomości  nabytych w czasie pracy. Dominik Dan pracuje w słowackiej policji i pamięta czasy milicji i przekształceń. O tym też ta książka. Nie przeoczcie jej, zwłaszcza, że można już kupić kontynuację przygód detektywa Krantza "Noc ciemnych kłamstw". Równie interesująca.






2.Alex Grecian "Scotland Yard" - jestem oczarowana. Początki powstania Scotland Yardu, idea i trudne do wyobrażenia warunki pracy. Dzięki tej książce możemy się dowiedzieć jak bardzo zmieniły się standardy
pracy policji w ciągu stu pięćdziesięciu lat. Prawdziwa rewolucja.
Czekam na kontynuację.







3.Mariusz Czubaj "Martwe popołudnie" - klimat tej powieści, sposób narracji, obraz na okładce, nawet tytuł - to wszystko tworzy spójną, kryminalną całość. Przeczytałam wszystkie książki Mariusza Czubaja, różnie je odbierałam, czasami nieco znużona długimi opisami fascynacji muzyczno piłkarskich. "Martwe popołudnie"  należy do książek, o których się nie zapomina.









4.Marcin Pałasz "Elf i pierwsza gwiazdka" - przeczytałam "Sposób na Elfa" i przepadło, zauroczyłam się
tak jak w czasach, gdy z utęsknieniem czekałam na nową Musierowicz, albo nową Chmielewską.
To ten rodzaj odczuć, emocji, gdy bohaterowie książek oraz ich autorzy stają się wyjątkowo bliscy i budzą same ciepłe uczucia. "Elf i pierwsza gwiazdka" pojawił się w tym zestawieniu jako reprezentant całości twórczości Marcina Pałasza. Brzmi to bardzo pompatycznie ta "całość twórczości", ale równie znakomicie bawiłam się czytając "Wakacje w wielkim mieście". Mądre, pełne ciepła,  empatii i humoru, okraszone odrobiną sensacji, takie są książki Marcina Pałasza. Czekam na następne (mam nadzieję, że jeszcze w styczniu przeczytam "Zwłokopolskich") i polecam nieustająco.




5.Agnieszka Krawczyk "Noc zimowego przesilenia" - przeczytałam i oczywiście pożyczyłam dalej aby jak najwięcej osób miało szansę przeczytać ten znakomity kryminał. Kraków lat wojny, detektyw, który dostaje zadanie do wykonania - musi odnaleźć jasnowidza. Opisy Krakowa z czasu okupacji fascynujące, drobiazgowe, rzetelne. Uważam, że mieszkańcy Krakowa powinni potraktować "Noc zimowego przesilenia" jako lekturę obowiązkową. Jedna z najlepszych powieści kryminalnych tego roku, utrzymana w stylu retro. Czekam na kontynuację.







6. Jonas Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" -  talent, wyobraźnia i wiedza - bez tego nie da się napisać takiej książki. Czytałam ja i zaraz po mnie czytała moja mama. Do tej pory przypominamy sobie sytuacje z książki, te niesamowite przygody Stulatka na tle historii, która nie jest nudna :) wręcz przeciwnie, jest fascynująca, nie dość, że odświeżyłam sobie pamięć to jeszcze dowiedziałam się o paru drobnych faktach, nie licząc faktów nigdzie nie udokumentowanych, ale w opowieści Stulatka brzmiących aż zbyt prawdziwie.
 I ten śmiech, aż do łez. Polecam na chandrę, na beznadziejny dzień.... uleczy szybciej niż specyfiki z apteki.


7. Iwona Banach "Lokator do wynajęcia" - ciąg dalszy terapii śmiechem. Nie ukrywam, że zmęczona codziennością na takie książki czekam. Wiem jak trudno napisać książkę, którą się czyta lekko, łatwo i przyjemnie. Urzekło mnie poczucie humoru i widoczna fascynacja zjawiskami z pozoru nadprzyrodzonymi, które z łatwością można wyjaśnić dysponując wiedzą, która Iwonie Banach nie jest obca. Czekam na więcej rozjaśniaczy dnia. jeżeli ktoś jeszcze nie czytał Lokatora, to namawiam. 








8. Andrea Camilleri "Sezon łowiecki" - mam słabość do książek Camilleriego. Proste w konstrukcji, nie przytłaczające ilością stron, po mistrzowsku oddają charakter i mentalność mieszkańców włoskiego południa. 
Tym razem do brzegów sycylijskiej Vigaty końca  dziewiętnastego wieku przybija statek parowy, goszczący na pokładzie kilku pasażerów. Jest między nimi młody, przystojny mężczyzna. Jego zejście na ląd zmieni losy pewnej rodziny. 
Klimatem ta książka przypomina mi "Lamparta" Giuseppe Tomasi di Lampedusy. Odejście w niepamięć wielkiego rodu, jego tragiczny zmierzch. Dla mnie to najlepsza książka Camilleriego.  Inna, ale świetna.

9. Guillaume Musso "Jutro" - pierwsze kilkadziesiąt stron czytałam z recenzenckiego obowiązku zastanawiając się dlaczego tak wiele osób zachwyca się Musso. W pewnym momencie zaakceptowałam pokrętną logikę autora i uznałam, że to jednak on wie lepiej dokąd prowadzi czytelnika. Ta książka to jedno z moich zaskoczeń tego roku. Wątek sensacyjny, którego rozwiązanie wprawiło mnie w osłupienie i zrozumiałam, że przez setki stron Musso wodził mnie za nos, by na końcu dać mi w ten nos potężnego prztyczka. Wrócę do niej, mimo, że znam zakończenie. To i tak będzie powtórna, ekscytująca przygoda.






10. Jean-Pierre Cabanes "Ciao Bella". Rzadko czytam romanse i prawdę mówiąc za tym gatunkiem nie przepadam, ale czasami zdarza się perełka. Jak to kiedyś ładnie powiedział profesor Dmuchawiec o Anieli: "brylant w kaszance".

Takim brylantem jest "Ciao Bella". Włochy pod rządami Mussoliniego, Europa powoli szykuje się do wojny. Dwójka nastolatków żyjących na małej, odizolowanej od świata wysepce poznaje pierwszy smak miłości i pożądania. Nie trwa to długo,  przychodzą zmiany, a  z nimi rozstanie. Jak dalej potoczą się losy tej pary?

Dla mnie romansem wszechczasów jest  "Przeminęło z wiatrem". Czytam płaczę, wzruszam się i złoszczę.
I właśnie w "Ciao Bella" poczułam atmosferę prawdziwego romansu rozgrywającego się na wspaniałym, historycznym tle. Styl, klasa i elegancja, czekam na następne książki Jean Pierre'a Cabanesa.






Za chwilę zacznie się następny, pełen czytelniczych wrażeń rok. Życzę wszystkim fantastycznych odkryć i książek, do których warto wracać. Moja lista jest subiektywna, jak to z listami bywa i skupia się na literaturze popularnej, co nie oznacza, że w 2014 roku czytałam tylko tego rodzaju książki. Ale to już inna sprawa.