sobota, 16 kwietnia 2016

Grządki i pierwsza burza

Tak, tak, kwiecień to czas siania i sadzenia. Ponad tydzień temu skopałam ziemię, wyczyściłam żeby przygotować pod grządki. 
I dzisiaj dokończyłam ten pierwszy etap pracy. Cztery grządki gotowe. Na groszek pachnący, dla ozdoby, na cebulę i groszek Cud Kalwedonu - piękna nazwa swoją drogą. Poza tym marchewka, pietruszka, koper, sałata i co pod rękę podejdzie. Oczywiście grządek przybędzie, odpowiednie miejsce w ogrodzie czeka na zagospodarowanie. 
A dla przyjemności  moje ulubione miejsce w ogrodzie, magnolia i ekiant, czas kwitnienia. 




A i czas burz, dzisiaj zawitała do nas pierwsza wiosenna burza. Lekki deszczyk skropił jeszcze  nawilgłą po przedwczorajszej ulewie ziemię, zagrzmiało porządnie, piorun uderzył blisko, spłoszone ptaki poderwały się do panicznej ucieczki, zawirowały przed oknem. 
Jak szybko burza przyszła, choć czuć było w dusznym powietrzu, że coś się kroi, tak szybko poszła oznajmić swoje nadejście w dalszym rejonie Małopolski. 
A ja tak nie lubię burz...

2 komentarze:

  1. Jak mi brakuje tej wiosennej pracy w ogrodzie. Żadne doniczki jej nie zastąpią :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uciekam do ogrodu, już jestem tak zmęczona tą niepewnością, brakiem ładu, a ogród, sama wiesz; sadzenie, sianie, pielenie, koszenie. Systematyczna praca i widoczny efekt. Poczucie sensu tego co robię i własnej wartości. Szkoda, że nie masz u siebie kawałka ogródeczka, może jest szansa na własną piędź ziemi w Ascoli?

      Usuń