sobota, 21 stycznia 2017

Babcia Tekla - wspomnienie

Babcia na Solnej, moje ulubione zdjęcie Babci :)
Babcia Tekla jest stale ze mną obecna, nawet dzisiaj miałam wrażenie, że słyszę ją w sąsiednim pokoju jak idzie powoli, stukając laską. Laska, klasyczna góralska, rzeźbiona, została nam po Dziadku Józefie. 
Kupiona specjalnie dla Niego, gdy już leżał i nie mógł sam podnieść się z łóżka. Laska leżała na łóżku, a gdy budził się z drzemki, chciał wstać, stukał tą laską w ścianę.
Potem długo słyszałam to stukanie...
 A jeszcze potem laska służyła babci Tekli, chociaż trzeba przyznać, że babcia nie była zbyt wyrywna do korzystania z tego typu udogodnień. Laski precz, wózeczek na zakupy niepotrzebny. Babcia wsuwała na stopy swoje szybkobiegi i już tup, tup, biegła ulicą z werwą godną nastolatki. Tak, że nawet ja nie mogłam nadążyć. 
Babcia wydawała się niezniszczalna, tak jak wtedy gdy wchodziła na drzewo.
Teraz w ogrodzie rosną krzewy, kwiaty, rośliny zimozielone, drzew owocowych już nie ma, musimy zasadzić nowe. 
Nigdy nie byłam zbyt wygimnastykowana,ale też nie byłam ofermą i na drzewo wejść potrafiłam, nawet na wysoką czereśnię. Cóż z tego, skoro Babcia uważała, że panienki nie powinny chodzić po drzewach. I te młode i te już trochę starsze. Co innego ona!
Jestem gotowa się założyć, że Babcia Tekla gdy jeszcze nie była babcią, tylko nastolatką, prężnie śmigała po drzewach w sadzie swojego ojca, a mojego już potem pradziadka Ignacego.
Ale mnie na śliwę wejść nie było wolno, wchodziła Babcia, od lat, po raz ostatni gdy miała ich siedemdziesiąt siedem... pamiętam jak dzisiaj Babcię swobodnie wspinającą się po konarach i zrywającą nabrzmiałe sokiem śliwki. Te najpiękniejsze obcierała o fartuch, rozpoławiała i zjadała z błogim uśmiechem zrzucając pestki na trawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz