poniedziałek, 8 maja 2017

"Klin" Joanna Chmielewska


Pierwsze wydanie "Klina" zostało opublikowane w 1964 roku, następne dopiero po dwudziestu pięciu latach przerwy. W ciągu tych dwudziestu pięciu lat  Joanna Chmielewska zdążyła napisać, jak policzyłam, łącznie z "Klinem" piętnaście książek. 

Moim zdaniem najlepszych.
Jeszcze po osiemdziesiątym dziewiątym roku  ukazały się takie pozycje jak"Dzikie białko" w 1992 roku,"Ślepe szczęście"  także w 1992, "Krowa niebiańska" czy "(Nie)boszczyk mąż".
Jednak to lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte obfitują w powieści kryminalne, które wrosły w naszą literaturę, postaci szalenie charakterystyczne i niepowtarzalne, nie dające o sobie zapomnieć, chociażby kultowy Lesio, demoniczny Diabeł czy piękna Barbara.
"Klin" to dopiero preludium do tych wszystkich cudownie zabawnych, a jednocześnie bardzo realnych, doskonale umiejscowionych w czasie i przestrzeni książek.

Wszystko to co zdarzyło się Joannie, bohaterce "Klina" mogłoby się zdarzyć każdej innej, nieszczęśliwie zakochanej kobiecie. Tyle tylko, że musiałaby to być kobieta obdarzona bujną wyobraźnią, temperamentem i dociekliwością godną ekipy śledczych.
Zakochane kobiety są zdolne do różnych nieobliczalnych czynów. 
Mogą wydzwaniać do pokoju 336, mogą wyobrażać sobie nie wiadomo co, mogą chcieć wszystko sprawdzić, i oczywiście na pewno nie uwierzą w to, co zazwyczaj kryje się za milczeniem ukochanego mężczyzny
Czyli nie uwierzą w istnienie innej kobiety. 
Zwłaszcza jeżeli informacja o istnieniu innej kobiety pochodzi od mężczyzny, który zamierza wystąpić w charakterze klina. Tylko czy na mężczyznę życia najlepszym klinem jest inny mężczyzna, czy może zagadka do rozwikłania, tajemnica wisząca w powietrzu i chęć dotarcia do prawdy, która determinuje wszystkie działania Joanny?
To właśnie ta zagadka i akcja Szkorbut przez dużą część książki stanowią wątek wiodący. Tajemnica akcji Szkorbut zostaje rozwiązana, a Joanna kierują swoją uwagę na Klina. 
Ciekawe na jak długo?

Niedawno znowu sięgnęłam po "Klina" i czytając porównywałam realia.
Joanna pracuje w biurze architektonicznym. Spóźnia się do pracy nałogowo, a jak już w tej pracy jest fizycznie, to duchem odpływa w inne, milsze sobie przestrzenie. Poza tym wykorzystuje telefon służbowy do załatwiania spraw prywatnych. Szuka mężczyzny z psem. I pies i mężczyzna nietuzinkowy, jednak poszukiwania idą jak po grudzie, a do telefonu siada jeden z kolegów Joanny niejaki Wiesiu. Akcja telefoniczna razy dwa, a pracownia kibicuje.
 Oprócz tego opuszczanie miejsca pracy o dowolnej porze.
To się już nie wróci..
"Klin" został sfilmowany w 1965 roku. Reżyserem był Jan Batory. W rolę Joanny wcieliła się seksowna Kalina Jędrusik, w rolę Janki nie mniej pociągająca Krystyna Sienkiewicz. Klina zagrał Andrzej Łapicki.
Scena, która przeszła do historii kinematografii i boska Kalina Jędrusik

"Lekarstwo na miłość" oglądałam kilka razy i uczucia mam  mocno mieszane. Z jednej strony naprawdę piękne gwiazdy naszego ekranu, ubrane skromnie, ale elegancko i wyglądające jak przysłowiowe paryżanki, czy też warszawianki - klasa sama w sobie. Andrzej Łapicki, który w zasadzie nic nie musi, a i tak robi wrażenie, cudowna obsada zapadająca w pamięć. 
Z drugiej strony  ja jednak  wolę tajemnicę z książki, bardziej by mi do tej obsady pasowała. Nie jest źle, tylko po prostu czuję niedosyt w treści.Niemniej jednak nadal dla mnie  Joanna ma twarz i głos  Kaliny Jędrusik. 
Magia kina.

Oczywiście Krystyna Sienkiewicz i Andrzej Łapicki w słynnej scenie telefonicznej. Najdziwniejszy krój sukienki o jakim słyszałam :)
Zdjęcia pochodzą ze strony Film Web oraz Kino Iluzjon Link

Recenzja "Klina" po raz pierwszy ukazała się na stronie Klub Mord.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz