czwartek, 11 maja 2017

Krokodyl z kraju Karoliny - Joanna Chmielewska

Dyskrecja i szpilki z krokodyla

Przyznam się Wam, że  najczęściej i z największą przyjemnością wracam do książek napisanych  przez Joannę Chmielewską na początku Jej literackiej kariery i to one tworzą  pierwszą dziesiątkę mojego rankingu. Zaraz za "Lesiem". "Całym zdaniem nieboszczyka", "Zwyczajnym życiem", "Wszystko czerwone", uplasował się "Krokodyl z kraju Karoliny". Książka niebanalna, zawierająca w sobie całą paletę nietypowych, powiązanych ze sobą zdarzeń.
Alicja zamierzała wyjechać, a Joanna dopiero co wróciła z pracy w Danii. Zadowolona, stęskniona, ale nie przesadnie, odwiedzała wszystkich, niewidzianych od roku znajomych. Oczywiście Alicję w pierwszej kolejności.
Najpierw Joanna pomyślała, że Alicja jest trochę rozkojarzona, bo wyjazd, ślub, zmiany w życiu... potem zauważyła sęk w drzwiach. Sęk w drzwiach okazał się być nowoczesnym mikrofonem. Mikrofon, szpiegostwo, przemyt narkotyków, wyścigi koni, duże pieniądze. O tym wszystkim miały porozmawiać  następnego dnia, w damskiej toalecie, w Europejskim. Nie porozmawiały ponieważ Alicja w nocy została zamordowana. Przed zejściem zdążyła jeszcze zadzwonić do Joanny i zostawić jej coś w rodzaju instrukcji postępowania, w razie gdyby...
Milicja prowadzi śledztwo, ukochany Joanny,  prokurator zwany Diabłem wtrąca się do wszystkiego i chce koniecznie mieć własne osiągnięcia. To jest wątek polski,  swojski, mimo smutku sympatyczny i prowadzący wprost do Danii i Kopenhagi. Do Kopenhagi udaje się Joanna usiłująca zachować dyskrecję w kwestii Małego Łysego w Kapeluszu i wielu innych zamieszanych w sprawę osób, zazwyczaj z gruntu niewinnych. Kopenhaskie ulice pełne są młodych podobnych do siebie mężczyzn ubranych zgodnie z hipisowską modą w powiewne kwieciste koszule.   
"Krokodyl z kraju Karoliny" to trzecia w kolejności po "Klinie" i "Wszyscy jesteśmy podejrzani" książka, wydana w 1969 roku. Jest w niej interesujący wątek szpiegowski; Alicja Hansen kilka lat  wcześniej była zauroczona człowiekiem posądzonym o pracę  z wywiadem niemieckim. Konsekwencje tego zauroczenia ponosiła przez długi czas, pozostając w polu uwagi odpowiednich służb. Autorka nadmienia, że Alicja przez lata miała kłopoty z wyjazdami za granicę, potem sprawa przyschła. Pamiętajmy, że jest to czas, gdy paszport był wydawany tylko na wyjazd do danego kraju, po powrocie trzeba było paszport zwrócić.
Kolejny wątek to wyścigi i hazard coraz mocniej wciągający Joannę i Michała, zwłaszcza od momentu gdy zdarzyła się pewna sobota, po której Joanna kupiła szpilki z egzotycznego gada. Niebotycznie wysokie i niebotycznie drogie.
Co wiedziała Alicja i dlaczego tego nikomu nie powiedziała? Dyskrecja to ogromna zaleta, ale czasami lepiej jednak podzielić się wiedzą.
Joanna i milicja, temat rzeka. W tej książce pragnienie wyjaśnienia sprawy łamie wszelkie procedury i na barki kobiety składa rozwiązanie  całej łamigłówki.
Zagranica, czyli Dania i dobra zagraniczne: zielony sedes, a w kraju tylko białe, zielone Volvo, u nas syrenki, sklep z wszelkimi egzotycznymi delikatesami, na które można było sobie popatrzeć, a nawet przy nadmiarze gotówki zakupić. Szpilki z krokodyla... 
Różnice zauważalne, ale przy czytaniu nie powodujące dyskomfortu, czy złości. Urok tej książki to odpowiednio dobrane proporcje. Nic w nadmiarze, może oprócz dyskrecji, ale gdyby nie dyskrecja Alicji to nie byłoby tej książki :)
 I tylko krokodyla żal. 

Recenzja opublikowana po raz pierwszy na stronie Klub MOrd. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz