niedziela, 23 lipca 2017

Nele Neuhaus "W lesie"



To już po raz ósmy zaglądam w okolice gór Taunus, podążając tropem bohaterów powieści Nele Neuhaus. Bohaterów z krwi i kości, z ich marzeniami, ambicjami i skrywanymi skrupulatnie tajemnicami. Tajemnicami, które mogłyby zniszczyć reputację ludziom, dla których czyjeś zdanie i publiczny wizerunek są dużo ważniejsze od prawdy i czystego sumienia. 
Zdarzeniami, które gdyby wyszły na jaw, zburzyłyby budowaną przez wiele lat pozycję. Dlatego powoli dochodzi do wyparcia ich z pamięci, tak by nawet wspomnienie nie zachwiało z trudem uzyskanej równowagi. 
Ale, jak wiemy, stare grzechy rzucają długi cień i przychodzi dzień, w którym budzą się upiory. Może to być słoneczny poranek, albo rozświetlona łuną pożaru noc.
To właśnie o drugiej nad ranem doszło do pożaru na leśnym kempingu.
 W zgliszczach policja znalazła zwęglone zwłoki, a ślady wskazują na umyślne podpalenie. Zanim wydział K11 zdąży podjąć czynności śledcze, w Ruppertshain dochodzi do następnego morderstwa. Dla Olivera von Bodensteina i Pii Sander ( wcześniej Kirchhoff) zaczyna się wyścig z czasem. Morderca uderza ponownie, a tropy prowadzą w przeszłość. 
Dla Olivera von Bodensteina to wyjątkowo osobiste śledztwo. Szef wydziału K11 przed przejściem w stan spoczynku musi zmierzyć się z traumą z dzieciństwa, sięgnąć do wyjątkowo bolesnych wspomnień i przypomnieć mieszkańcom niewielkiego miasteczka położonego wśród gór Taunus o sprawie, o której woleliby nie pamiętać.
 Jednak wiele przesłanek wskazuje na to, że współczesne morderstwa mają związek ze zniknięciem małego chłopca. Chłopca, który był przyjacielem Olivera.
 Artur i jego rodzina pojawili się w miasteczku na początku lat siedemdziesiątych i byli obcy. Trudno sobie wyobrazić jak się czuli. Niemcy z pochodzenia przez wiele lat mieszkali w Związku Radzieckim i byli tam obcy. Gdy udało im się wrócić do rodzinnego kraju i tam byli traktowani jako obcy. Ludzie z zewnątrz. Tacy, dla których nie warto tracić czasu i uwagi. 
Artur miał najgorzej, prześladowany przez nowych kolegów, upokarzany znalazł w końcu przyjaciela w Oliverze, a życzliwość u jego rodziny. Towarzyszył im czasem Wieland Kapteina, teraz leśnik, wtedy przyjaciel Olivera, oraz uratowany przez Olivera lisek Maxi. Lisek, który zniknął tego samego dnia co Artur. 
Konfrontacja z przeszłością będzie bolesna.

Najnowsza powieść "W lesie" tak jak i każdy z kryminałów napisanych przez Nele Neuhaus stanowi zamkniętą opowieść, w której powikłana przeszłość determinuje losy bohaterów.  Perfekcyjnie nakreślone tło obyczajowe, splątane tropy i cień podejrzeń padający na kolejnych mieszkańców pozornie idyllicznej miejscowości zwodzą czytelnika, sprawiając, że do ostatniej chwili nie jesteśmy pewni kto tak naprawdę jest sprawcą zbrodni.
 I czy mamy do czynienia tylko z jednym mordercą? 
O tym przekonajcie się sami.
Polecam.

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Media Rodzina

Nele Neuhaus "W lesie"
Znakomite tłumaczenie: Anna i Miłosz Urbanowie
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania 2017
Ilość stron:709

środa, 5 lipca 2017

"Między niebem a Lou" Lorraine Fouchet

Wczoraj skończyłam czytać "Między niebem a Lou".
 Książka do tego stopnia przykuła moją uwagę, że odłożyłam inne obowiązki i przeniosłam się na wyspę Groix. Byłam u siebie, a jednocześnie uczestniczyłam w uroczystościach żałobnych poświęconych Lou, przyglądałam się mężczyźnie tańczącemu z wtuloną w jego ramiona córką. Wyglądali jak rozbitkowie na środku oceanu.
 Ile trzeba mieć w sobie siły, żeby przeżyć śmierć ukochanej osoby i zachować miłość bez goryczy. Ile siły trzeba w sobie znaleźć żeby wykonać ostatnie zadanie wyznaczone przez ukochaną kobietę. 
Lou umarła, ale Lou żyje, jest obecna w każdej myśli, wspomnieniu, sprzętach i miejscach, które wspólnie odwiedzali. To Lou przez ponad trzydzieści lat była dobrym duchem rodziny, ale nawet ona nie miała wpływu na wybory, które ukształtowały losy poszczególnych jej członków. 
Joseph, zwany Jo, mąż Lou  świetny lekarz kardiolog, dopiero dwa lata temu zdecydował się przejść na emeryturę. To była dobra decyzja, a jeszcze lepszą było zamieszkanie z powrotem na wyspie Groix, na której urodził się jako syn rybaka, wyspiarz z krwi i kości. 
Na tej wyspie umarła Lou, a jej syn Cyrian poprzysiągł, że po uroczystościach pogrzebowych już nigdy na wyspę nie przyjedzie. Trzeba będzie czasu i odpowiednich okoliczności żeby zmienił zdanie.
Sarah - córka Lou i Jo też nie ma lekkiego życia. Rana sprzed lat nadal się nie zagoiła. 
Ukochane wnuczki, siostry przyrodnie,  Pomme i Charlotte mają własne zadanie do wykonania. 
Czy wszystko ułoży się tak by członkowie rodziny Lou i Jo poczuli się na własnym miejscu? Czy melodie miłości zabrzmią czystą nutą? 
Czy nie jest za późno na   zmiany?

To jedna z najlepszych książek obyczajowych jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Bardzo emocjonalna, wzruszająca i przepełniona ciepłem surowej bretońskiej wyspy. Mogłoby się wydawać, że powieść pokazująca różne odcienie miłości, od miłości małżonków nadal sobą zafascynowanych, poprzez miłość pogrążoną w letargu, miłość  zdradzoną, miłość rodziców do dzieci i dzieci do rodziców... można długo wymieniać, będzie lepka od słodyczy. 
Nie w tym przypadku. Autorka każdemu z bohaterów dała możliwość wypowiedzi. To oni  często z humorem okraszonym nutą ironii lub zjadliwym sarkazmem, opowiadają  o sobie, swoich relacjach z pozostałymi członkami rodziny. Swoje trzy grosze wtrącają też przyjaciele Lou i Jo oraz mieszkańcy wyspy tworzący bardzo zwartą wspólnotę. Otwarci, ale wymagający. Nie zadowalający się namiastkami. Surowi i odpowiedzialni. Godni zaufania. 
Klimat książki tworzą wspomnienia mieszkańców wyspy Groix, opisy obyczajów, specjalne powiedzonka, woń przygotowywanych potraw oraz wino i szampan lejące się strumieniami. 
Surowe życie ludzi morza wymaga odpowiedzialności ale nie pozbawia przyjemności, z których mogą czerpać pełną garścią.
"Między niebem a Lou" to książka pełna magii dobrych zdarzeń, wzajemnego wybaczenia i jasnego spojrzenia w przyszłość. 
Tłumaczka książki,  Iwona Banach, dokonała nie tylko przekładu tekstu, ale także oddała urok i magnetyzm opowieści, w której tle pobrzmiewa muzyka. 
To jedna z tych książek, które pozostają z nami na długo, skłaniając do własnych analiz i pewnych życiowych przewartościowań. 
Polecam, czytajcie, bo warto. 

Poniżej fragment tekstu: 
"Twój żakiet wisi na wieszaku, botki o psychodelicznym wzorze stoją  przy wejściu razem z naszymi. Zakupy robiłaś u handlowców sprawiedliwie, żeby nikt nie był zazdrosny. Chleb kupowałaś u obu piekarzy, książki we wszystkich trzech księgarniach, a resztę w trzech supermarketach. Odeszłaś pod koniec października, zapłacisz podatki za dziesięć miesięcy.
Wysłałem do Ubezpieczenia Społecznego kartę informacyjną od lekarza, który stwierdził twój zgon. Otrzymałaś na twoje własne nazwisko zawiadomienie, że twoje ubezpieczenie nie pokryje kosztów tej wizyty, gdyż umarłaś." ( Strona 89)


"Między niebem a Lou" Lorraine Fouchet
Przekład Iwona Banach
Wydawnictwo Media Rodzina 
Seria Gorzka Czekolada
Rok wydania 2017
Stron 350

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Media Rodzina