piątek, 26 stycznia 2018

Wędrówka poboczem, czyli proza życia

Dzisiaj zdarzył mi się dzień komunikacyjny. 
Od kilku lat nie mam samochodu i nic nie wskazuje, że w najbliższej pięciolatce zmienię stan posiadania. Zwłaszcza że nie wiem czy chcę cokolwiek zmieniać. Człowiek do wszystkiego jest się w stanie przyzwyczaić, nawet do funkcjonowania bez samochodu. Taksówek u nas dostatek, kierowcy sympatyczni, punktualni, to czasem korzystam. Dużo częściej korzystam z komunikacji miejskiej i podmiejskiej. Jeżeli dobrze zaplanuję trasę  to wszędzie zdążę. Dzisiaj też z jednego końca miasta przemieściłam się spokojnie w strefę podmiejską, czyli do wsi przylegającej do Oświęcimia. 
Pojechałam do Poręby.


Wysiadłam na pierwszym przystanku za Gazownią i pierwsze co pomyślałam, że od mojej ostatniej bytności nic się nie zmieniło. Bo droga jest i owszem dobra, chociaż niektórym kierowcom myli się z trasą rajdu Monte Carlo - a to jednak inna bajka i wypadałoby przestrzegać obowiązujących przepisów,  bo o nieszczęście nietrudno.
Myślę, że kiepski stan poboczy to problem ogólnopolski. Skrawki ziemi o szerokości mniejszej niż pół metra, w czasie roztopów buty grzęzną w błocie i można po prostu potknąć się, upaść, noga może się obsunąć i możemy wylądować w ciągnącym się wzdłuż drogi rowie. Gdy leży śnieg - wiadomo, pozostaje brnięcie w śniegu albo zwarty galop brzegiem szosy. Już nawet nie śnią mi się chodniki, chociaż chodnik po jednej stronie ulicy zapewniłby bezpieczeństwo przechodniom, ale chociaż szerokie na metr pobocze wysypane grysem. Bezpieczeństwo ludzi jest ważniejsze niż pieniądze. 
Żeby być sprawiedliwym wzdłuż części drogi są chodniki. Ale tylko części. W tej dzisiejszej części przejście od domu do domu sąsiada może skończyć się tragicznie. W zeszłym roku rozmawiałam z kobietą mieszkającą w tamtym rejonie. Opowiadała mi jaki horror przeżywa za każdym razem gdy musi wyjść wieczorem  z domu. Często z kilkuletnim  dzieckiem. Rzecz jasna odblaski wszędzie, ale przejście poboczem to wyprawa ekstremalna. 
Dobrze by było żeby przy okazji remontu dróg pamiętano, że oprócz zmotoryzowanych istnieją także PIESI. 
Ponieważ nie miałam ze sobą aparatu fotograficznego zdjęcie z Pixabay.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz