Przeżyłam dzisiaj chwile grozy.
Stałam i przyglądałam się liliowcom. Teraz to już tylko wyschłe liście i resztki łodyg. Jeszcze miesiąc temu, piękne pomarańczowe kwiaty. I nagle usłyszałam szelest, a podsuszone liście zafalowały. Oczami wyobraźni ujrzałam przedzierającego się przez ostępy liliowców szczura, lub w ostateczności słusznej postury mysz. Odsunęłam się i zrezygnowałam z nachylania pomna momentu, gdy w zeszłym roku w czasie pielenia grządki z odkrytej dziury wyskoczyła na mnie mysz.
Liliowce falowały nadal i nagle na murku do którego przylega grządka ujrzałam zwinkę. Była śliczna. Łypała na mnie zadziornie i nie zamierzała uciekać. Pożałowałam, że nie mam przy sobie aparatu, byłoby fajne zdjęcie. Posiedziała chwilę i zanurkowała z powrotem, a ja po powrocie do domu znalazłam zdjęcie, które kiedyś zrobiłam zwince mieszkającej w ziołowniku.
Zwinka skąpana w słońcu - autor zdjęcia Iwona Mejza |
Moje Liliowce - autor zdjęcia Iwona Mejza |
Zwinki uwielbiają miejsca pełne kamieni i kryjówek, tak żeby mogły się wygrzewać na słońcu, a jednocześnie w razie zagrożenia szybko umknąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz