niedziela, 29 września 2019

"Teoria względności dla maluchów", "Fizyka kwantowa dla maluchów", "Chemia organiczna dla maluchów" Chris Ferrie i Cara Florance

"Teoria względności dla maluchów" to część  autorskiej serii "Uniwersytet malucha", którą wymyślił Chris Ferrie, nagradzany naukowiec, fizyk i ojciec czwórki dzieci. Zgodnie z jego  koncepcją żadne dziecko nie jest za małe aby rozpocząć przygodę z nauką i od podstaw poznawać trudne nawet dla dorosłych zagadnienia. 

Ale teoria względności?! Przecież to takie skomplikowane! Jak pamiętam to w szkole nie bardzo wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Ale ja byłam noga z przedmiotów ścisłych. 

Ale zaraz, zaraz, może nie byłabym taka noga gdyby wtedy ktoś mi porządnie wytłumaczył o co tak naprawdę chodzi w fizyce, chemii, matematyce. 
Gdybym po prostu wiedziała, miała dobre podstawy. Takie czarno na białym i najlepiej narysowane :)
Dokładnie tak jak to zrobił Chris  Ferrie.
Wikipedia o teorii względności mówi tak: ZAJRZYJ TUTAJ
Jak dla mnie rysunkowa teoria względności jest dużo łatwiejsza do przyswojenia. 
Zerknijcie na zdjęcia:








W serii mamy także "Fizykę kwantową dla maluchów"o elektronach, które mają energię i o tym, że elektron może przyjąć trochę energii żeby wskoczyć wyżej, ale musi także oddać nieco energii żeby zeskoczyć niżej.
 I o tym, że nie ma elektronów bez energii. 
A na rysunku zobaczymy jak wygląda energia skwantowana. 
A o fizyce kwantowej możemy poczytać na przykład TUTAJ



Na koniec zostawiłam "Chemię organiczną dla maluchów" duetu  Ferrie i Cara Florance. Jak wynika z informacji zamieszczonej przez Wydawcę "Cara Florance jest biochemiczką i matka z doświadczeniem w astrobiologii, robieniu waty cukrowej i dekontaminacji radiacyjnej. Pisze książki, aby pokazać, że nauka może być zabawą i żeby przybliżyć ją rodzinom na całym świecie." 

Pamiętacie z chemii wiązania chemiczne? 
To właśnie tutaj  spotkacie się z nimi  i dowiecie się na przykład dlaczego węgiel jest tak ważny. 
Poznacie atom węgla i jego właściwości. 

Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz zajrzałam do tych niewielkich ale solidnie wydanych książeczek poczułam rozczarowanie. Pusta strona i czerwone kółko, niezbyt duże. To ma być wszystko? Na następnej stronie czerwone kółko już miało towarzystwo mniejszych, niebieskich kółek. Coś zaczynało się układać. 
Ale, żeby cokolwiek wytłumaczyć dziecku trzeba samemu mieć minimum wiedzy.  Wtedy prowadząc też wspólne doświadczenia można poprzez zabawę złapać o co w tej nauce chodzi. 
Wydawnictwo do książek dołączyło trzy balony do nadmuchania i instrukcję jak przeprowadzić eksperymenty. 
Sama pokusiłam się o zrobienie dwóch z nich i  miałam z tego niezłą zabawę. 





Reasumując "Uniwersytet malucha" to dopiero wstęp do szerokiego poznawania świata. Takie minimum pozwalające na rozeznanie się w temacie i niewątpliwie zachęcające do samodzielnych eksperymentów. 
Bo wiadomo, że najlepiej, najszybciej uczymy się nie poprzez wkuwanie, a dzięki poznawaniu i doświadczaniu. 

Książeczki jak sama nazwa wskazuje przeznaczone są dla dzieci od 0-5 lat, a eksperymenty z balonowym przyciąganiem czy odpychaniem strumienia wody w łazience zapewnią miłą zabawę połączoną z nauką. 
Ot tak, przy okazji.



"Teoria względności dla maluchów" Chris Ferrie
"Fizyka kwantowa dla maluchów" Chris Ferrie
"Chemia organiczna dla maluchów" Chris Ferrie i Cara Florance
Przekład Miłosz Urban
Wydawnictwo Media Rodzina 
Rok wydania 2019 



sobota, 28 września 2019

"Ławeczka księżnej Daisy" Gabriela Anna Kańtor


W zeszłym roku po wielu latach przerwy zawitałam na pszczyński rynek. 

Pisałam o tym TUTAJ 
Akurat była niedziela i odbywał się  targ staroci. Szum i gwar rozmowy. Mnóstwo turystów oglądających i kupujących. Co jakiś czas podchodziłam do tytułowej ławeczki, ale non stop była zajęta. Mam nadzieję, że  za jakiś czas znowu odwiedzę Pszczynę i może wtedy będę miała więcej szczęścia. 
A na razie posiedziałam na ławeczce z Lenką Rejnicz i też było przyjemnie.

Zanim Lenka Rejnicz usiadła na opisywanej ławeczce, zanim trafiła do Pszczyny, była po prostu dziennikarką. Sławną, znaną, bezkompromisową. Przez lata to ona dyktowała warunki, ale jak to często bywa, bycie bezkompromisową dziennikarką czasami równa się byciu bezrobotną dziennikarką. Lenka straciła pracę, wsiadła w samochód i pojechała przed siebie. Trafiła do miejsca, które pamiętała sprzed lat (kręciła tu reportaż o pszczyńskich żubrach). 
Zmęczona przysiadła na ławeczce obok księżnej i czy to zmęczenie, czy metafizyczna aura panująca na rynku, tego nie wiadomo, ważne, że poczuła się jak u siebie. 

Postanowiła zostać, zamieszkać i napisać książkę o księżnej Daisy von Pless. 
A łaskawy los postawił na jej drodze miłego mężczyznę z psem i mieszkaniem. 
Co wcale nie oznacza, że powieść jest romansem. 

A jednak nie brakuje w niej  miłości, także do tego pięknego miasteczka. Do ludzi niegdyś tam mieszkających, do obyczajów kultywowanych w pszczyńskich domach i w okolicznych wsiach. Nie brakuje też wiedzy, Gabriela Anna Kańtor doskonale wie o czym pisze. Książkę przeczytała także moja mama, pamiętająca doskonale koniec lat pięćdziesiątych i początek sześćdziesiątych, które spędziła w pszczyńskim Technikum Łączności mieszkając przez cały czas nauki w internacie. 

Historia księżnej Daisy pięknie ilustrowana zdjęciami wzrusza i budzi szacunek. 
To była naprawdę wyjątkowa kobieta umiejętnie korzystająca ze swoich wpływów dla dobra najsłabszych. 

Czas spędzony w Pszczynie nigdy nie będzie czasem straconym.
Serdecznie polecam.
Książkę można wypożyczyć w Galerii Książki - Miejskiej Bibliotece Publicznej imienia Łukasza Górnickiego w Oświęcimiu. 


niedziela, 15 września 2019

Wojciech Widłak "Pan Kuleczka" czyta Piotr Fronczewski


Ostatnio rozpoczynałam dzień z Panem Kuleczką i były to bardzo przyjemne poranki. 
Kojący głos Piotra Fronczewskiego umilał mi cały dzień. Bo chociaż znam serię książeczek z Panem Kuleczką w roli głównej i nieodłącznym psem Pypciem, kaczką Katastrofą i muchą Bzy-Bzyk, to jednak interpretacja wybitnego aktora przydawała tym postaciom charakteru i czyniła je jeszcze bardziej realnymi niż w książce. Co wcale nie oznacza, że samodzielne czytanie o przygodach tej zwariowanej, ale bardzo sympatycznej czwórki przyniesie mniej radości! Płyta i książka uzupełniają się, zwłaszcza że całą serię poświęconą Panu Kuleczce zilustrowała przecudnie Elżbieta Wasiuczyńska. 
Czysta przyjemność.

Płyta zawiera opowiadania z dwóch książek: "Pan Kuleczka i marzenia" i "Pan Kuleczka i skarby". Dwadzieścia opowieści o charakterze rozrywkowo edukacyjnym umili czas spędzony z dzieckiem i ułatwi przekazanie wielu podstawowych prawd. 
O przyjaciołach, na których zawsze można liczyć, szacunku do przyrody, radości z drobiazgów. Nauczy dostrzegania zmian i akceptacji.
 A wszystko w rozrywkowej formie przy wydatnej pomocy psa Pypcia, zdecydowanej na wszystko kaczki Katastrofy i nietuzinkowej muchy Bzyk-Bzyk. 
Pan Kuleczka jak zawsze panuje nad wszystkim i nawet jeżeli zdarza się coś na co nie ma wpływu, to stara się pokazać dobre strony zachodzących zmian.
Świat pełen jest skarbów, wystarczy je tylko dostrzec w deszczu, kropli rosy, spadających liściach.
 A marzenia, pamiętajmy, marzenia się nie spełniają, to my sami je spełniamy, naszą pracą, wyobraźnią, otwartością na zmiany. 
Naszym podejściem do otoczenia.

Z Panem Kuleczką w plenerze :)


Jeżeli jeszcze nie znacie serii z Panem Kuleczką, psem Pypciem, kaczką Katastrofą i muchą Bzyk-Bzyk to koniecznie sięgnijcie po nią. 
Na pewno spodoba się Waszym pociechom i pokochają tę wyjątkową czwórkę. 
O Panu Kuleczce już pisałam tutaj:
 https://inkella.blogspot.com/2016/05/wojciech-widak-pan-kuleczka-i-marzenia.html

Link do płyty na stronie Wydawcy: Tutaj

Wojciech Widłak "Pan Kuleczka" wydanie audio część 4
Czyta Piotr Fronczewski
Wydawnictwo Media Rodzina
Rok wydania 2019
Czas odtwarzania 1 godzina 43 minuty
Płytę otrzymałam od Wydawnictwa Media Rodzina