poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Pałac w Pszczynie, jarmark staroci i inne przyjemności




Z Oświęcimia  do Pszczyny blisko, a skoro blisko, to warto wykrzesać odrobinę czasu i zajrzeć do  tego  nazywanego Perłą Górnego Śląska miasta. 

 Najlepiej zrobić to w drugą niedzielę miesiąca, wtedy pszczyński rynek od rana tętni życiem, a bibeloty z kolorowego szkła mienią się w słońcu, co tylko dodaje im wdzięku. W Pszczynie byłam ostatni raz wiele lat temu, ale piekarnia gdzie była tam i jest, pałac rzecz jasna jak stał tak i stoi.


 Warto zajrzeć i nie tylko zwiedzić pałacowe wnętrza (byłam kiedyś i jeszcze przyjadę), ale także pałacowe stajnie gdzie uwagę przyciąga wystawa strojów i obiektów z kolekcji Muzealne Mody i Muzeum zamkowego "Dialogi w wyobraźni". 








Na zdjęciu księżna Daisy von Pless w stroju sanitariuszki

Przedpołudnie spędziłam na rynku, chodząc od stoiska do stoiska.


 Uwielbiam kolorowe szkło, więc nie odmówiłam sobie prezentu bez okazji i moje zbiory wzbogaciły się kolejną popielniczkę. Jak na osobę niepalącą mam całkiem sporą kolekcję ;)










Zabytkowy kościół ewangelicki 


Dachy kamieniczek przy rynku
Pałacowa wieżyczka



Oczywiście nie obeszło się bez kulinarnych przyjemności, strudel ze śliwkami był pyszny, a kawa odpowiednio mocna w restauracji Frykówka. Szybka i  sympatyczna obsługa.




I oczywiście jak już przedreptałam pałacowe ścieżki i poznałam zakamarki rynku nadszedł czas na koniec przyjemności. W drodze do samochodu zajrzałam do antykwariatu... 


W przyszłym miesiącu też zamierzam wybrać się do Pszczyny, więcej czasu spędzić w parku, zajrzeć do pałacu, bo stajnie już zwiedziłam.
I kupić kolejną popielniczkę do kolekcji;)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz