Czekam na Ksawerego. Niestety boję się burzy, boję się silnego wiatru, takiej zawieruchy, która potrafi wprawić w stan bliski panice. A wieje coraz mocniej. Oczywiście nic to w porównaniu do tego co obejrzałam w telewizji; wywrócone samochody, pozalewane ulice, pozwalane drzewa i słupy telegraficzne. Ludzie ledwo utrzymujący równowagę. I surferzy w Holandii, którzy cieszą się, że wieje. Nie powiem co myślę, oby się im nic złego nie stało.
W taki czas czuję się wytrącona z równowagi. Wprawdzie staram się robić wszystko po kolei i odhaczać zrealizowane zadania z długiej listy, ale jak tak sobie dmuchnie mocniej, to nawet lista nie pomaga.
Tak naprawdę powinnam pisać, szybko kończyć książkę, którą lubię pisać, bo jest lekka i zabawna, ale myśli rozedrgane nie pozwalają. Nie chcę brać się za czytanie "Dziewczyny, która igrała z ogniem", to potężny tom, bo wiem, że jak wsiąknę, to nie napiszę nawet jednego własnego zdania.
Jest pytanie, czego tak naprawdę chcę?
Spróbuję sobie na nie odpowiedzieć w najbliższym, wolnym terminie. Na razie pozwolę sobie przeczekać te wichry. Niestety nie namiętności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz