Nie oglądam zbyt wiele programów w telewizji, a wszystko wskazuje na to, że "Tożsamość szpiega" i "Komisarz Alex" będą jedynymi stałymi pozycjami do oglądania. Jak się pojawia dobry film to oglądam, tylko te godziny emisji... jakby ludzie do pracy nie chodzili i nie wstawali o szóstej rano, albo i wcześniej.
Jakiś czas temu pisałam, że podoba mi się serial "Siła wyższa", i podobał mi się, ale... Ten cały numer z czwórką polityków z innych, nienawidzących się partii był dobry na jeden, góra dwa odcinki. W trzecim poczułam przesyt. Jeżeli oni mają zamiar tak się przez wszystkie odcinki obrażać, znieważać i kręcić to mnie szkoda czasu. Po prostu. Pomimo pana Fronczewskiego, którego nadal lubię. Szkoda, bo miałam apetyt na dobry serial, z poczuciem humoru, inteligentnym dowcipem i pewną dozą refleksji, a nie na płytki serial, któremu do sztampy ( nie lubię tego słowa) niedaleko. A wracając do "Tożsamości szpiega" , zastanawiam się jak to jest, że oglądając któryś z kolei odcinek nie nudzę się i nadal jestem ciekawa co będzie w następnym odcinku. Bo film powinien rozbudzić moją ciekawość i tę ciekawość w jakimś stopniu zaspokoić. I zostawić coś na następny raz... jeżeli jest to serial oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz