Książka powinna trafić na swojego czytelnika, wtedy obie strony są usatysfakcjonowane, autor książki i czytelnik. Dla mnie taką książką jest "Epidemia zamkniętych serc", książka niezwykła.
Prosta historia opowiedziana w sposób subtelny i wciągający zarazem. Aleks, pracownik korporacji zmieniający dziewczyny jak rękawiczki pewnego pięknego dnia dowiaduje się, że życie, jakie dotychczas prowadził dobiegło kresu. Panienka z korporacji, którą przez jakiś czas kochał namiętnie, jednocześnie czyniąc jej różne zwierzenia służbowej natury, wysadziła go z siodła i pozbawiła pracy. Mieszkanie pędzlują złodzieje, a on idzie w tango. Nie napiszę "jak to facet" ponieważ Aleksowi do przeciętnego faceta daleko. Po pierwszym szoku myśli i planuje, jednocześnie przechodząc w inny etap stosunków z najbliższymi. Stara się poukładać własne życie od nowa, a przy okazji także swojej siostrze i bratu. Jedzie do Budapesztu i tam stara się naprawić wyrządzone zło. Wcześniej jednak poznaje małą dziewczynkę - Marysię i poświęca jej dużo uwagi.
W tej książce nic nie jest proste, łatwe i przyjemne, bo i nasze życie takie nie jest. Ciągle dokonujemy wyborów, niekoniecznie dobrych, ciągle szukamy miłości i potwierdzenia naszej wartości w oczach bliskich nam osób, czy mniej bliskich, ale mających wpływ na nasze losy.
Ta książka przykuwa i zastanawia stawiając wcale nie proste pytania. Czasami warto pokusić się o odpowiedzi.
Polecam do czytania w piękne letnie wieczory. Naprawdę warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz