Czas leci nieubłaganie a ja mam tyle zaległości, że sama nie wiem od czego zacząć. Bo życie to nie Facebook, nie Internet tylko codzienna praca zawodowa, pielenie ogrodu, porządki w domu. Cieszę się, że moja praca zawodowa nie polega na siedzeniu 8 godzin w jednym miejscu, bo znając siebie zapewne bym nie wytrzymała. A tak całkiem miło mi się pracuje.
Ogród, cóż zarośnięty teraz chwastami, trawę trzeba pielić i uczynić wysiłek aby wyjść z domu. Jak już wyjdę, to nie mam ochoty na powrót. Tylko czasu ostatnio zbyt mało było, a pracować w ogrodzie najlepiej w południe, a nie gdy się człowiek wygrzebie, tak po siedemnastej ;)
W domu też trzeba zabrać się za porządki. Ze sporym zdumieniem śledziłam pełne podniecenia relacje na temat śmieci i ich odbioru. U nas od lat jest stosowana segregacja śmieci, ludzie mają już wyrobiony nawyk i nikt z tego problemu nie robi. Dostajemy informację kiedy odbiór śmieci "zwykłych", kiedy segregowanych, kiedy wielkogabarytowych, kiedy chemii. Ponieważ jutro odbierają śmieci wielkogabarytowe, wczoraj spędziłyśmy czas na czyszczeniu kątów ze starych odkurzaczy ( nieczynnego na pewno nie naprawię zwłaszcza, że zniszczyłam go odkurzając beton), dekoderów, ( nie miałam pojęcia, że mam ich tyle, to efekt zmian sprzętu w ramach abonamentu), drukarki ( tylko jedna, za to dziwnie uszkodzona, sprężyna mi z niej wyskoczyła w czasie drukowania i nie chciała się dać włożyć z powrotem). Poza tym myszy do komputera, od lat nie korzystam z myszy przy laptopie, antena taka na duży telewizor, od dawna nieczynna i radia. Czynne jak najbardziej,może się komuś innemu przydadzą. Zapakowałyśmy wszystko elegancko, zaraz się miejsce zrobiło na regały, które przywiozę w czwartek i w końcu wyjmę książki z pudeł. Oczywiście zaraz zacznę odkładać te, które koniecznie muszę przeczytać i sterta zacznie się chwiać.
Już nie wspominam o pracach związanych z recenzowaniem, przeczytane książki czekają na swoją kolej, a ja muszę się sprężać, bo tyle ich czeka na swoją kolej.A tak naprawdę najchętniej z kubkiem gorącego kakao zaszyłabym się w jakimś przytulnym kącie i czytała... czytała. Przed chwilą znowu zaczął padać deszcz. Mamy jesień.
No tak, mamy jesień jak na razie deszczową i szaro-burą. Jedyny pożytek z takiej pogody to taki że nie mam wyrzutów sumienia oddając się słodkiemu lenistwu. Kanapa, kocyk, coś fajnego i ciepłego do picia, obowiązkowo w kubku z dodatkiem czegoś słodkiego i najważniejsze - dobra książka do czytania . Tym sposobem mamy zaplanowane wieczory az do zmiany pogody. A potem do ogródka i walka z liściami, a może liśćmi ? :)
OdpowiedzUsuńChyba liśćmi ;) Dzisiaj nie było najgorzej, ale jestem tak przeziębiona, że muszę się mobilizować do pracy. Dobrze, że kataru nie mam. Zabieram się za Kalinkę, Alinka też ma już więcej czasu więc będziemy się sprężać i pisać do upojenia :) I czekoladę sobie dzisiaj zrobię. Brakuje mi energii. Też sobie zrób.
OdpowiedzUsuń