Gdybym kiedyś musiała udać się na bezludną wyspę, miałabym dylemat. Bo wiadomo, jak bezludna wyspa to jedna książka, a nie pięć, dziesięć, pięćset i w górę. Rozwiązaniem byłby czytnik, ale czytnik to nie książka, to sprzęt służący do określonego celu - czytania.
Prowadzę takie nieco abstrakcyjne rozważania ponieważ, gdy już przewertuję w pamięci mnóstwo tytułów, patrzę na książki, które leżą na ławie. Zawsze są ze mną, od lat. Jedna to "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" Dale'a Carnegi jedyny poradnik jaki czytam, z roku na rok utwierdzając się w przekonaniu, że dobrze wybrałam, a druga książka, a tak naprawdę książeczka mała, różowa to "Prawa Murphy'ego" Artura Blocha. Tak więc nie zabiorę Biblii, ani "Mistrza i Małgorzaty", czy "Przeminęło z wiatrem", ani żadnej innej literatury powszechnie uważanej za ponadczasową, tylko takie niepozorne co nieco z życia, które sprawia, że nadal się uśmiecham i mam dystans do wielu spraw.
Prawa Murphy'ego pojadą ze mną dokądkolwiek na gapę.
I tak przy okazji:
Mało znane siódme prawo Newtona:
Bezpieczniej jest mieć ptaka w ręku niż nad głową.
Prawo Kerr-Martna
1. Zajmując się swoimi własnymi problemami, ludzie są ekstremalnymi konserwatystami.
2. Zajmując się problemami innych ludzi, są ekstremalnymi liberałami.
I na koniec komentarz Churchilla o człowieku:
Człowiek czasami potyka się o prawdę, ale w większości przypadków podnosi się i idzie dalej.
Trudno się nie zgodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz