Cały dzień ciężko pracowali. Hanna cieszyła się na ten remont, od tak dawna odkładała pieniądze na farby, na nową podłogę do kuchni, już dość miała poprzecieranego na trasie jej codziennej wędrówki linoleum.Kto to teraz w kuchni kładzie linoleum? Nie to co kiedyś, cieszyli się, przymierzali, gości zaprosili. Kiedy to było? Lata temu, jeszcze stary żył.
A nie żyje już od ponad dwudziestu lat.
Ona też niemłoda, osiemdziesiątka na karku, ale dzisiaj czuła się wyjątkowo radosna i potrzebna. Jej chłopcy od tygodnia malowali pokój za pokojem, potem przyszedł czas na łazienkę, kuchnię i przedpokój. Z jaką przyjemnością patrzyła na pracę synów, Jacek i Piotrek szybko zabrali się do roboty, po południu prosto z pracy przyjeżdżał najstarszy wnuk Marek. Robota aż mu się w rękach paliła. A ona jak jaka królowa siedziała w najmniejszym pokoiku, już wymalowanym, robiła chłopcom kawę i kanapki podśpiewując pod nosem:
Święty Antoni, Święty Antoni,Serce zgubiłam pod miedzą,
Ach co to będzie Święty Antoni,
Jak się sąsiedzi dowiedzą...
Taką jej to śpiewanie przyjemność sprawiało, że zaczęła z lekka zaciągać, tak jak Antoni, gdy mu się młodość i dom rodzinny przypominały.Jakże on lubił tę Ordonkę! Aż zazdrość ją brała!
W odświętne niedziele otwierał gramofon, sadowił się w fotelu i z przymkniętymi oczami słuchał głosu sprzed lat:Noce takie są upalne,
Że słowiki spać nie dają
A przez okno do mej izby jakieś strachy zaglądają...
Hanna potrząsnęła głową budząc się z zamyślenia. Nic jej teraz po wspomnieniach, lepiej oczy nacieszyć śnieżną białością ścian. Uprane firany pachniały solą i wiatrem, lniane zasłony sztywno pilnowały okien. Hanna wykąpała się, włosy umyła, zakręciła na wałki, dalej używała ciężkich metalowych, nie umiała przestawić się na te nowomodne plastikowe, albo te zakrętasy z gąbki. Wnuczka ją namawiała, ale w kwestii zakręcania włosów na wałkach Hanna była stanowcza.
Z przyjemnością wsunęła się do świeżej pościeli, sięgnęła po leżące na nakastliku okulary i książeczkę do modlenia.Z dala doszedł do niej przyciszony dźwięk, to jej Antoni śpiewał ulubione zwrotki:
Przecież to nie moja wina,
Tak mi serce kołatało,
Tą ciemnością przestraszone,
Jakby z piersi uciec chciało.
No i jakże się tu dziwić,
Że zbłądziłam, ach zbłądziłam,
I pod miedzą Michałową,
Biedne serce, że zgubiłam.
Zgubiliśmy je oboje,
Wśród rumianków i wśród mięty,
Lecz ty tego nie zrozumiesz,
B to sprawy nie dla świętych...
Noce takie są upalne...
Antoni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz