środa, 6 stycznia 2016

Miejsce, które do mnie przyszło



To jest taka dziwna historia o miejscu, które, tak mi się wydawało, dobrze znałam. 
Przyjeżdżałam tam od lat, tętniło życiem, znajomy kot podchodził żeby się ze mną przywitać. Wiewiórki, ukryte wśród gałęzi drzew zajmowały się swoimi sprawami. W domu mieszkali ludzie, zawsze ktoś stał przy wejściu i palił papierosa, poświęcając tej czynności całą swoją uwagę.
Przyszedł moment, że dom opustoszał, mam nadzieję, że za jakiś czas znowu będzie tętnił życiem.
Niedawno byłam tam i pierwszy raz miałam okazję spojrzeć na ten dom, a właściwe pałacyk okiem architekta, który ma wizję. Jednocześnie spotkałam ludzi zauroczonych historią pałacyku, umiejących o niej opowiadać.
Zobaczyłam te przedwojenne przyjęcia i ogród w angielskim stylu, bluszcz oplatający ściany pałacyku i salę zabiegową w wieżyczce. Sala zabiegowa już po wojnie.
I już wiedziałam, że pałac w Rajsku, niegdyś własność rodziny Zwillingów znajdzie swoje miejsce w jednej z moich książek. 
W taki właśnie sposób do autora przychodzi Temat i już nie odpuszcza. 
Historia rodziny przeciekawa, a miejsce pełne dawnej magii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz