wtorek, 4 października 2016

Suszki od serca

Piątek był dniem ogrodowym, ciepło, jesiennie, aura w sam raz do prac polowych. Skończyłam malowanie drzwi wejściowych ( o tym napiszę osobno), potem plewienie, porządkowanie... z kontynuacją w sobotę. 
W międzyczasie w "Głosie Ziemi Oświęcimskiej" ukazała się recenzja "Przepisu na zbrodnię" i informacja o mojej nowej książce dotarła do współmieszkańców, a także do mojej sąsiadki, Pani Ani.
Jestem ja sobie w ogrodzie, akurat w jego dalszych rejonach, oglądam krzaki, trzeba podciąć i słyszę jak mnie sąsiadka woła. W rękach trzyma bukiet suszków. Uwielbiam, ale od kilku lat nie miałam w ogrodzie. I jakież moje zaskoczenie, bo te suszki dla mnie, za książkę, z gratulacjami, bo w końcu wydanie książki, choćby kolejnej, to miłe wydarzenie. 
Wzruszyłam się prawie do łez, tak to było miłe i pełne ciepła. Suszki, jak nazwa wskazuje, suszą się teraz u mnie roztaczając bardzo przyjemny, suszkowy zapach. Wchodzę na piętro, do biblioteki, i wdycham :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz