sobota, 10 czerwca 2017

Kocie miejscówki :)

Dzisiaj był czas na porządki, segregowałam dokumenty, wyrzucałam zbędne papiery, coś tam przeczytałam. Pod wieczór uruchomiłam pierwszego laptopa. Służył mi wiele lat, nadal zdarza mi się z niego korzystać. Po wielkiej awarii musiałam kupić nowy, a mój ulubiony ratownik komputerowy zrobił co mógł żebym nie straciła wszystkich plików. I teraz jest tak, że szukając jakiegoś konkretnego pliku odnajduję całkiem inny, o którym zdążyłam zapomnieć. Albo odgrzebuję folder ze zdjęciami. Tak jak dzisiaj. I oto kocie zdjęcia, ulubione miejsca moich kotów.
 Miki jak zawsze na telewizorze, potrafiła przez cały film siedzieć i majtać ogonem rozpraszając naszą uwagę. 










Natomiast Bartek okupował deskę do prasowania.
 To był wielki specjalista od wskakiwania na deskę w czasie prasowania, zawijania się w kłębiące się pod deską zwoje firan. Zawsze chętny na głaskanie, czasem łypał kątem oka na ekran telewizora. Telewizora, który teraz, w porównaniu ze współczesnym modelem wydaje się taki mały. 

Mimi uwielbiała się wylegiwać na kanapie, była pieszczochem i spała ze mną w łóżku. Tylko ona, wtulała się w mój bok i mruczała, mruczała...
Myślałam, że wszystkie jej zdjęcia przepadły, dlatego cieszę się, że chociaż jedno będzie przypominać mi tę wyjątkową kocicę. 






Jest i Kubusia. 


Zamotana w turkusową wełnę, uwielbiająca zabawy z kłębkiem, motanie, szarpanie, tropienie korków i piłeczek  za kanapą. Niezmordowana imprezowiczka. 
Wszyscy już dawno za Tęczowym Mostem, ale nadal żyją we wspomnieniach i rodzinnych anegdotach. 
Dopiero wczoraj wspominałam celebrowanie przez Bartka smażenia kalafiora. Bartuś uwielbiał smażone kalafiory i bezbłędnie wyczuwał moment przygotowań do smażenia. Wskakiwał na parapet i grzecznie przyglądał się jak mama obtacza cząstki kalafiora w bułce tartej i kładzie na roztopione masło. Gdy kalafior był już gotowy, mama odkładała dla niego sporą porcję, dusiła widelcem i przestudzony stawiała przed węszącym kociskiem. Bartuś pochłaniał swoją porcję, czasami życzył sobie dokładki. A najedzony mył się, wyraźnie ukontentowany.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz