wtorek, 20 sierpnia 2019

Lucyna Olejniczak "Księżniczka"


"Księżniczkę" przeczytałam dwa tygodnie temu i nadal o niej myślę. O małej Lence i dorosłej Lenie, traumie dzieciństwa rzucającej cień na dorosłe życie. Bezwzględności rodziców i tych, którzy wiedzieli a jednak nie zrobili nic. 
Bo to przecież taka dobra, szanowana rodzina. 
Ile takich rodzin egzystuje wokół nas? 

Na zewnątrz wszystko w jak najlepszym porządku, a w środku małe piekła codzienności. 


Ile takich "księżniczek" wciąż od nowa przerabia poczucie winy i walczy z uzależnieniem od tatusia. 
I nie tylko tatusia.
Dom rodzinny jest symbolem poczucia bezpieczeństwa. Swojsko jak w domu, przytulnie jak w domu.
 Czasami bardzo trudno wyrwać się z tego domu.
Tak jak trudno Lenie odejść, ostatecznie.
Postawić na siebie. Spróbować wyrwać się spod kontroli zaborczego ojca i upiornej, uległej i jękliwej matki. 

Zanim Lena podejmie decyzję upłynie sporo czasu. 

Lenka dorasta w Nowej Hucie, wokół wielki plac budowy nadzorowany przez pana inżyniera. Wszyscy kłaniają mu się w pas. Żona milczy, dzieci  - Lenka śpi w jednym pokoju z siostrą - kulą się pod kołdrą. Czasami tatuś kładzie się przy młodszej siostrze Lenki... 

Męczy mnie obraz matki kłócącej się z mężem i wpychającej go w gniewie do pokoju dzieci. 
- Tu będziesz spał! - krzyczy. O święta  naiwności!
Moim zdaniem to  ważna książka, bardzo autentyczna, wiarygodna i bardzo potrzebna. 
Czasami ludzie się dziwią dlaczego ofiary molestowania seksualnego milczą i dopiero po wielu latach są w stanie opowiedzieć o tym co przeszły. Zmierzyć się z upiorami przeszłości, stanąć twarzą w twarz z prześladowcą, często człowiekiem o nieposzlakowanej opinii, szanowanym. Dlaczego nikt o niczym nie wiedział? Dlaczego nie powiedziały mamie? 
A może mówiły, sygnalizowały w swoim zachowaniem, że coś jest nie tak? Tylko wygodniej było nie reagować. Dla świętego spokoju i wiecznej obawy o to co ludzie powiedzą. A i jeszcze, że dzieci konfabulują...bo to nie może być prawda.

Trzeba ogromnej odwagi, siły woli i determinacji żeby wreszcie po latach wskazać winnego. Uwolnić siebie od poczucia winy, które jest podsycane przez sprawcę. Zacząć od nowa.
Polecam z pełnym przekonaniem.

2 komentarze: