niedziela, 16 września 2012

A może by tak coś napisać?

Pełny luz - Mikunia śpi
Kilka dni temu czytałam kryminalny alfabet gacka - link do stronywww.zbrodniawbibliotece.pl. Czytałam felieton z literą R - ostatni. "Róże pani Cherrington"  to świetny, lekki kryminał, troje dzieci, mama - autorka powieści kryminalnych i popełnione w okolicy morderstwo. By przydać sławy zapracowanej rodzicielce trójka rodzeństwa postanawia odkryć kto jest mordercą. Zaznaczam, trójka grzecznych dzieci, przy których można coś napisać. 
Ja mam  koty, dwie sztuki. Dobre zwierzątka, czasami nawet pomruczą - ale to wtedy, gdy  one mają ochotę. Jak myję podłogę, to zawsze muszą przejść przez mokre, jak wylewam beton przy progu, to mam zaznaczone wszystkie fazy stężenia. Nawet nie ma co wspominać o drobinkach piasku z kuwety zaściełających, całe szczęście, że zamknięty, laptop. Widać, któraś czyściła się, siedząc na ławie. O wybredzaniu w sprawach gastronomicznych nawet nie wspomnę. Pełen rozrzut od suchego, ale tylko drobny dla wybrednych, poprzez saszetki różnej maści, mięsko do śmietanki i zupę z obiadu. Nigdy nie wiadomo co spasuje, może to będzie bułka z dżemem. 
Czasami w domu jest spokój, jak wychodzą na pole, albo jak śpią. Wtedy powinnam pisać, chyba, że zadzwoni telefon :))  Czasami się udaje. 
W piątek wieczorem wykroiłam trochę czasu i gnana wyrzutami sumienia siadłam do pracy. Sterta rośnie, do klubu jeszcze kilka recenzji, jak już przejdę na samo pisanie to przestanę czytać inne kryminały żeby mi nie zaburzały mojego myślenia. Muszę napisać parę zdań o sobie i wysłać, skończyć opowiadanie kryminalne, które dawno powinno być gotowe i uczciwie posiedzieć przy pisaniu nowego kryminału. To wszystko wymaga czasu i skupienia. Wprawdzie przyzwyczaiłam się, do robienia notatek w różnych okolicznościach i to pomaga, zwłaszcza dużo notuje przy "Tożsamości szpiega", świetny instruktaż, ale pełny tekst to co innego. I wracając do sedna, jak już się rozłożyłam i nastroiłam i postawiłam kubek z kawą oraz kawałek ciasta obok ( dieto MŻ wróć!!), otworzyłam pisany aktualnie tekst,  usiadłam wygodnie, to usłyszałam rozdzierające miauuuu!!!!! I poderwałam się jak oparzona. Kociaczki się obudziły. Dałam jeść i siadłam z powrotem, przeleciałam kursorem do strony 37 i przeczytałam ostanie wersy tekstu, żeby sobie przypomnieć co napisałam. Nie dokończyłam, gdy dobiegło do mnie kocie drapanie. To Kubusia dewastowała Mamy kanapę. Chciała wyjść, wypuściłam. Wróciłam, siadłam, wstałam. Dziwne odgłosy dochodziły z ganku. To zamknięta Miki darła się wniebogłosy. Wypuściłam, siadłam. W efekcie udało mi się zrobić wpis na blogu, dochodziła dwudziesta druga, mijał kryminalny piątek. Uff
Dzisiaj od rana... Obie wyszły na pole, ja do komputera wykorzystać czas, bo jak wrócą.... to takie fajne kocice, tylko niezdecydowane.
Kubusia wpatruje się w ulicę - pełna kontrola ruchu

A felietony Katarzyny Gacek zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz