Deszcz leje, kot chory na starość, ciemność zapada szybciej niż zdążymy pomyśleć o wypoczynku. Jakim wypoczynku? Nauczyłam się każdy dzień traktować zadaniowo, czyli według listy, po kolei czynności do wykonania. Żeby sobie ułatwić życie potrafię na listę wciągnąć ranne mycie włosów. Przy takim trybie nie ma czasu na wypoczynek, czyli... i tutaj powinno paść pytanie; co rozumiemy jako wypoczynek, skoro każdy w inny sposób wypoczywa. Jeden spacerując ze słuchawkami na uszach, inny jeżdżąc na rolkach, piekąc ciasto, pływając. Ja wypoczywam czytając i - jednak - pracując w ogrodzie, w momentach, gdy wysiłek fizyczny ma przewagę nad wysiłkiem umysłowym. Prawdę mówiąc przekopując grządkę nie myślę o niczym szczególnym. Wtedy właśnie najczęściej przychodzi mi do głowy jakaś mordercza intryga. Najczęściej zapominam co sobie ułożyłam, ale czasami coś zapisuję na karteczkach, karteczki wkładam do grubego zeszytu.
Kończę pisać następną książkę - to jest ciężka praca, która w wielu okolicznościach może stać się wypoczynkiem. Jak już ją skończę, to po dwóch dniach przerwy - wypoczynek- wrzucę wszystkie karteczki do kapelusza i znajdę temat na następny kryminał ;))
Miłego, deszczowego wieczoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz