Przegapiłam piątek. I trudno. Chyba przez święta. Zawsze wolne w tygodniu mnie dezorientuje i zakłóca normalny rytm. Do tego Kubusia.
Rozdzielenie tego gdzie kończy się starość a zaczyna się choroba jest niezwykle trudne, czasami wręcz niemożliwe. Są chwile gdy jedynym humanitarnym wyjściem wydaje się uśpienie kota, ale za chwilę kot biegnie po schodach jak młody a ja przecieram oczy ze zdumienia. I tak sobie żyjemy.
Trudno określić do jakiego stopnia się wczoraj ucieszyłam zobaczywszy w Kauflandzie mleko z obniżoną o ponad 80% zawartością laktozy. Bo moja Kuba przestała pić wodę, pije tylko mleko. A skutki były jakie były. Teraz bezkarnie i Kuba i Miki zapijają się mlekiem, a ja sobie powtarzam, że w końcu wiejskie koty na mleku funkcjonują i dzieci i staruszkowie ze starego portfela. Wprawdzie kupiłam mleko specjalne dla kotów, ale to był numer na raz, potem parsknięcie, skrzywienie pyska i do widzenia. Trzy czterdzieści poszło w błoto.
Dzisiaj zrobiłam tiramisu. Robię wersję łagodną; serek, śmietana 18%, trochę cukru pudru. Oczywiście biszkopty nasączane prawdziwą kawą. Posypka dobre kakao. Bez alkoholu i jajek. Trochę serka zostawiłam Kubie, dzisiaj jadła bardzo mało. Serek tak jej smakował, że potem z rozpędu zjadła także tiramisu. Widocznie na starość się jej smaki zmieniają.
A o mleku warto wiedzieć, bo oprócz kotów nadaje się też dla ludzi z nietolerancją laktozy, a takich osób przybywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz