Kot mi umarł. Nie ma już Kubusi a ja ciągle rozglądam się po domu i szukam jej oczami. Jeszcze w nocy wyskoczyła na łóżko, żeby się poprzytulać, a o jedenastej po trzech westchnięciach uszło z niej życie. Po prawie dziewiętnastu wspólnych latach trudno uwierzyć, że jej naprawdę nie ma. Była członkiem rodziny, bardzo ważnym, tak jak każdy z nas. Gdy wracałam z pracy po pierwsze pytałam jak spędziła dzień, czy jadła? Kubusia chorowała od kilku miesięcy i jej stan się pogarszał, ale walczyła o każdy dzień życia zacięcie. Miki chodzi po domu i szuka mamy. Marudzi. Dobrze wie, ze stało się coś nieodwracalnego. Dla nas wszystkich to będą smutne święta. W tym roku odeszła Stella, teraz Kubusia. Robi się pusto...
Tak mi przykro, ale dobrze napisałaś że nie ma jej tylko fizycznie a tak naprawdę będzie z Wami cały czas. Trzymaj się i nie daj się smutkowi. Wesołych i Zdrowych Świąt dla Ciebie i Mamy i Miki.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Pusto okropnie i cicho. Wykrusza się towarzystwo, ale takie prawa natury. Też pozdrawiam Was ciepło. Zdrowych, spokojnych Świąt dla wszystkich.
Usuńteż mi przykro...
OdpowiedzUsuń