środa, 9 stycznia 2013

Środa z książką - Stuhrowie - Historie rodzinne


Ogromną wdzięczność  czuję do pana Jerzego Stuhra, wybitnego przedstawiciela nie mniej wybitnej rodziny, za spisanie tych  zwykłych i niezwykłych  historii rodzinnych.
Pamiętam program sprzed lat o odkrywaniu swoich korzeni. Reporter i badacz-genealog podążając historycznym tropem doszli do Austrii, do małego domku, w którym mieszkają dalecy krewni  krakowskich Stuhrów.
Program był początkiem drogi, a efektem finalnym, dla nas czytelników, książka niezwykła. O podróży młodych małżonków Leopolda Stuhra i Anny z Thillów Stuhrowej z Dolnej Austrii do rozbudowującego się Krakowa. Rok 1879- w Krakowie mnóstwo się dzieje, rządzi prezydent Józef Dietl, budują wodociągi, powstaje Akademia Umiejętności, parki miejskie. Leopold  zakłada restaurację, w której serwuje sznycel po wiedeńsku i kapustę z grzybami. Ciężko pracuje by nabyć prawo swojszczyzny...

I inna bardzo bolesna historia Oskara Stuhra - wuja Jerzego.
Mały fragment zapisków prowadzonych przez Oskara Stuhra poniżej:
"Rozeszła się wieść w obozie, że wracam do Krakowa jako jeden z pierwszych z nowopowstałego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Mnóstwo towarzyszy boleści i cierpień zgłaszało się do mnie ze zleceniami i prośbami do ich rodzin. Starałem się wszystko dobrze zapamiętać, przede wszystkim adresy i numery domów, bo żadnych notatek nie można było mieć przy sobie(...) .Nie mogłem się pogodzić z faktem, że nadchodzi chwila zwolnienia. Przeciwnie natarczywie męczyły mnie myśli, że będę istotnie rozstrzelany, gdyż mało prawdopodobne wydawało mi się, abym ja tylko sam opuszczał obóz, pozostawiając w nim moich kolegów, których winy, przynajmniej pierwszych stu zakładników z Krakowa, były te same, jak i moje."
Wstrząsające wspomnienia.
Książka - lektura obowiązkowa. Wpływ historii kraju na życie jednostki żyjącej w tym kraju.
Historie rodzinne - to książka pięknie wydana.  Mamy okazję spojrzeć na pieczołowicie dobrane zdjęcia, musnąć dłonią wysokiej jakości papier, a zrobiwszy sobie przerwę w czytaniu założyć stronice czymś co rzadko dziś spotykamy, jedwabną zakładką stanowiącą integralną część książki.
Chce się czytać....

4 komentarze:

  1. A jak z Twoją historią Rodziny ? Też masz bardzo ciekawą, tylko że bardziej wschodnią z tego co pamiętam. Ja na razie miałam przestój w moim drzewie genealogicznym. Ale ruszam dalej, tylko muszę obrać jeden kierunek, bo jak na razie poszłam na wszystkie strony i się pogubiłam. Do tej pory mam około 350 osób od strony moich dziadków i Józka, ale to tylko potomkowie. Teraz czas na przodków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli macie dużą rodzinę:) Jeżeli ktoś, kiedyś wyjechał do Hameryki to pomocna jest strona: www.familysearch.org
    Dzięki tej stronie odnalazłam i wydrukowałam akt urodzenia prababci Wiktorii - Chicago- Illinois - 1892 rok. Prababcia miała obywatelstwo amerykańskie, tylko akt urodzenia zniknął po jej śmierci w 1965 roku. Tak że to prawie cud, takie odnalezienie. Muszę się zabrać za pracę i posegregować to co mam, a jest tego dużo. Uległam szantażowi emocjonalnemu typu: ja nie dożyję, bo zanim ty się za to weźmiesz... tekst jednej z moich fantastycznych ciotek. To się biorę.
    Pozdrowienia dla całej licznej rodziny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję.
    Ty poszłaś jak przystało na prawdziwego poszukiwacza genealoga w Przodków, a ja po łatwiźnie w Potomków. Ale pocieszam się, że przynajmniej dzieci moich dzieci (o ile takie będą ) będą miały już z górki jeżeli zainteresują się tematem :) Muszę się zabrać za odwiedzanie co poniektórych członków rodziny i uzupełniać historię.
    Brat mamy, wujek Tosiek ma 86 lat i dalej genialną pamięć, a wuja Stasiu brat śp.Teścia tyle samo i racji tego że jest księdzem (w rodzinie Marczak jest aktualnie trzech) może w księgach parafialnych by pomógł odnaleźć pradziadków. A nudzi mu się bardzo jak to na emeryturze.
    Szkoda że jestem przeziębiona, bo już bym dzisiaj jechała :)
    A do Ameryki chyba nikt nie wyjechał.



    OdpowiedzUsuń
  4. No to masz fajnie. Wykorzystuj wujków i ciotki dopóki im pamięć dopisuje. Czego się dowiesz, to twoje. Taki 86 letni wujek z pamięcią to prawdziwy skarb:) Nie licz na własną tylko nagrywaj albo zapisuj. I jeszcze księgi parafialne... Ja się wybieram na plebanię, ale kiedy tam dojdę to nie wiem, bo też cały czas walczę z przeziębieniem. Dwóch znajomych trafiło na płucny, niestety powikłania po wirusie.
    Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń