O książce "Piwonia, niemowa, głosy" Krzysztofa Giedroycia przeczytałam w zeszłym roku. Na stronie wydawnictwa Nowy Świat ukazała się krótka notka i fragment tekstu. Język tekstu zaciekawił mnie i zdziwił, doczytałam potem, że pisarz posłużył się gwarą białostocką. Potem miałam przyjemność przeczytać recenzję Leszka Koźmińskiego zamieszczoną w serwisie Zbrodnia w Bibliotece i już wiedziałam, że tę książkę muszę mieć. I jeszcze potwierdzająca moje odczucia recenzja Małgosi Kursy na Książka zamiast Kwiatka.
Dzisiaj razem ze stertą innych książek przyszła do mnie także Piwonia i zaanektowała cały mój wolny czas. Nie przeczytałam jeszcze całości, noc przede mną, ale jestem nią zauroczona.
Lata pięćdziesiąte. Ubecy kombinują jak i kogo wrobić, ludzie chcą przeżyć, milicjantka Piwonia, wielbicielka Szerloków prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa popełnionego na Stasi, kobiecie samotnej, żyjącej przeszłością i powrotem męża Kazimierza z Sybiru.
Kim tak naprawdę była Stasia i czym się trudniła? Czy to nadmiar wiedzy ją zabił? Nie wiem, dowiem się jak przeczytam do końca, ale już dzisiaj wiem, że "Piwonię, niemowę, głosy" naprawdę warto przeczytać i warto o niej pisać i polecać. Książka nietuzinkowa, niebanalna, zachwycająca. Cieszę się, że jest.
Kończę i powracam do czytania:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz