Bardzo lubię biały ser i gdy jestem gdzieś z dala od Polski to zaczyna się mój stały problem: brak białego sera. Choćby nie wiem jak wystawne śniadanie stało na stole, to ja i tak po najdalej dwóch dniach zacznę poszukiwania w okolicznych sklepach. Niestety z białym serem, takim jak nasz, w wielu krajach krucho, więc przeżywam jak stonka wykopki i z lekka złorzecząc jem co dają.
Nie wiem czy poczęstunek białym serem jako typowo polskim przysmakiem byłby atrakcyjny dla Duńczyków. Natomiast z całą pewnością pierwszorzędną atrakcję stanowił dla nich gar naszego bigosu.
Zapewne pamiętacie powiązania Alicji i Joanny z Dobroczyńcami. To ich syn Herbert we "Wszystko czerwone" musi, ale to koniecznie, spróbować prawdziwego bigosu. I w końcu próbuje.Ale najpierw...
Joanna zmęczona wydarzeniami (liczne nieudane morderstwa są mocno wyczerpujące, nawet jak się nie morduje osobiście), udała się do Charlottenlund by spotkać się z koleżanką i oczywiście obstawić gonitwy. O północy, przed domem Alicji uświadomiła sobie, że nie wzięła kluczy do drzwi, a budzić ciemnego domu nie będzie.
Zauważyła uchylone okno, wlazła, klnąc w żywy kamień zbyt wąską spódnicę i runęła w coś mokrego, oślizłego i lepkiego. Była to farba czerwona, szybkoschnąca, ciężkozmywalna.
Wszyscy poderwali się na równe nogi, dom pachniał gotującym się bigosem, w chwilę potem pachniał rozpuszczalnikiem, a wokół nadal wszystko było czerwone.
Herbert - prawnik z zawodu, ożeniony z krewną królowej, arystokratką, miał spożywać bigos w mocno zaśmierdłym otoczeniu. By spacyfikować zapachy do całej reszty potraw Zosia dodawała cebulkę - pachnie apetycznie. Na całe szczęście arystokratyczne nosy były zakatarzone i zapachy przebijały się powoli, a bigos smakował upojnie. Na kiszonej kapuście, grzybkach, był rarytasem i sprawił, że Herbert sam z siebie i bez namawiania zaangażował się w spadkowe sprawy Alicji.
Wiadomo, nie ma to jak nasze, swojskie jedzenie :) Zdjęcie bigosu pobrałam z Wikipedii, takiego w chlebie jeszcze nie jadłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz