Przy drodze wjazdowej na teren Targów Książki w Krakowie było ustawionych kilka dużych namiotów. W środku mnóstwo książek po kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt złotych. Przeglądałam wszystko po kolei pełna nadziei, że trafię na perełkę za parę złotych. Ucieszyłam się ujrzawszy pierwszą część Millennium, niestety tylko pierwszą, ale i tak kupiłam i pochłonęłam w ciągu potargowej niedzieli. Ponad 600 stron przykuło mnie do tego stopnia, że nie myślałam o niczym innym jak o książce, nie byłam w stanie przerwać czytania. Lubię szwedzkie kryminały, a do kryminałów z lat siedemdziesiątych mam sentyment. "Człowiek z Saffle", Śmiejący się policjant" czy "Wóz strażacki, który zniknął" - wracam do nich co jakiś czas. I nie tylko do nich. Już dawno temu obiecywałam sobie, że w końcu przeczytam Millenium, ale zawsze coś innego było ważniejsze. Może to i dobrze, wychodzę z założenia, że czasami trzeba poczekać na odpowiedni czas czytania, gdy nic pomiędzy czytelnikiem a tekstem nie zgrzyta. Może po prostu trzeba do danej książki dojrzeć?
Mikael Blomkvist, dziennikarz niepokorny, współwłaściciel pisma Millenium popełnia bolesny w skutkach błąd. Daje się zwieść podanym bardzo wiarygodnie informacjom, staje przed sądem, niczemu nie zaprzecza, nie broni się. Czeka. Po rozprawie, gdy zna już wymiar kary zostaje zaproszony do starszego człowieka, emerytowanego przemysłowca. Dostaje zadanie do wykonania, musi odnaleźć Harriet Vanger, dziewczynę, która zaginęła ponad trzydzieści lat temu. Poszukiwania bardzo go wciągają i z czasem przeradzają się w śledztwo, którego wynik jest potwornym zaskoczeniem, a jednocześnie logiczną konsekwencją zdarzeń. Mikaelowi pomaga Lisbeth Salander - postać tak nietuzinkowa i zaskakująca, że nie wiem czego się spodziewać przy czytaniu następnych części.
Stosunki społeczne, krytyczna wizja niby bogatej i bezproblemowej Szwecji i jej struktur, bolesne odkrywanie przeszłości. Ta powieść to nie bajka dla grzecznych dziewczynek, to samo życie, brutalne, niebezpieczne, egoistyczne i nieprzewidywalne. Niepokojąco prawdziwe.
Jeżeli jeszcze ktoś nie czytał, niech przeczyta, nawet jeżeli zarzeka się, że na kryminał nigdy w życiu nie popatrzył. Patrzeć nie musi, przeczytać powinien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz