sobota, 6 września 2014

Iwona Banach - Lokator do wynajęcia




Ludzie imają się różnych profesji by przeżyć. Z lokatorem do wynajęcia spotkałam się pierwszy raz i uważam, że pomysł jest świetny. Tak samo jak  pewien właściciel domu w Zakopanem wolałabym profesjonalnego lokatora niż zobowiązanie długoterminowe polegające na wynajęciu domu.
Zwłaszcza jeżeli w tym domu straszy i to na potęgę. Straszenie nasila się w czasie burzy i wtedy najlepiej usunąć się poza zasięg tasaków, maszynek do mięsa,  noży i szerokiego wachlarza innych narzędzi kuchennie użytecznych. Latają bez opamiętania. Mało kto pamięta kiedy to się zaczęło, ale wystarczyło by dom zyskał złą sławę.
W tym właśnie domu mają przez jakiś czas mieszkać Miśka i Noldi - sympatyczni, młodzi ludzie nie związani uczuciowo. 
Nie upłynie dużo czasu, gdy zaczną pytać na co im to było.
Misiek z Krupówek w stanie wskazującym na spożycie plątający się tam i ówdzie, denat niezidentyfikowany i taka jedna, której wszyscy mieli dość i na pewno ktoś miał wobec niej daleko idące plany.
A i zapomniałabym o dwóch siostrach Belli i Ninie jak z powieści braci Grimm trochę strasznych i mających własne tajemnice, oraz kuzynkę Maryśkę, matkę miejscowego policjanta.  Do tego półgłówek z Krakowa pełniący rolę detektywa, żal mi było nieszczęśnika, bo wiedziałam, że wmieszał się w niezłą kabałę.
Co z tego wyniknie? I kim jest stolarz pojawiający się bladym świtem w strasznym domu? Przeczytajcie, to znajdziecie odpowiedź.
Humor sytuacyjny powiązany z humorem słownym sprawia, że książkę czyta się ze łzami w oczach. Łzami ze śmiechu oczywiście :)

Polecam zamiast antydepresantów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz