środa, 26 sierpnia 2015

Tydzień z "Lalką' Bolesława Prusa - fragment czwarty

Rozdział dwudziesty

Pamiętnik starego subiekta

Wiecznie rozpolitykowany uczestnik powstania na Węgrzech 1848 roku.
"I wyjechał!... Pan Stanisław Wokulski, wielki organizator spółki do handlu przewozowego, wielki naczelnik firmy, która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie, wyjechał do Paryża, jak pierwszy lepszy pocztylion do Miłosny... Jednego dnia mówił (do mnie samego), że nie wie kiedy pojedzie, a na drugi dzień szast... prast... i już go nie ma. 
Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa  Łęckich, wypił kawę, wykuł zęby i - jazda. Naturalnie. Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem, który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat. Pan Wokulski jest kapitalistą, ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie, żyje za pan brat z hrabiami i książętami, pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża kiedy chce. A wy, moi płatni oficjaliści, kłopoczcie się o interesa. Przecie za to macie pensje i dywidendy.
I to jest kupiec?... To jest błazeństwo, mówię, nie kupiectwo!...
No, można wyjechać nawet do Paryża i nawet po wariacku, ale nie w takich czasach. Tu, panie, Anglia, panie, za Cypr, Austria za Bośnię... Włochy krzyczą wniebogłosy: "Dajcie nam Triest, bo będzie źle!... Tu już słyszę, panie, w Bośni krew leje się potokami i (byle żniwa dokończyć) wojna buchnie przed zimą jak amen w pacierzu... A on tymczasem daje nura do Paryża!...
Cyt!... Po co on tak nagle wyjechał do Paryża?... Na wystawę?... Cóż go obchodzi wystawa A może w tym interesie, który miał robić z Suzinem?... Ciekawym, na jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy rubli, tak sobie od ręki?... Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty czy do kolei, czy też do cukrowni?... Ale czy wy aniołki zamiast po nadzwyczajne maszyny nie jedziecie po zwykłe armaty?... Francja tylko patrzeć jak weźmie się za łeb z Niemcami... Mały Napoleonek niby to siedzi w Anglii; ale przecież z Londynu do Paryża bliżej niż z Warszawy do Zamościa...
Ej!... panie Ignacy - nie śpiesz się ty z sądami o panu W. (w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska), nie potępiaj go, bo możesz się ośmieszyć. Tu gotuje się jakaś gruba kabała; ten pan Łęcki, który kiedyś bywał u Napoleona III, i ten niby aktor Rossi, Włoch... (Włochy gwałtem upominają się o Triest...), i ten obiad u państwa Łęckich przed samym wyjazdem, i to kupno kamienicy...
Panna Łęcka piękna, bo piękna, ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw... W tym jest coś z p... ( w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami). W tym jest jakieś duże P..."
Tutaj ponoć mieszkał, na Krakowskim Przedmieściu numer 7

cdn

2 komentarze:

  1. To sie nigdy nie zestarzeje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :) A jak uświadamiam sobie, że te setki stron Prus i oczywiście wszyscy w jego czasach i później pisali piórem, to podziwiam pracę jaką musieli wykonać. I wiele z naszych lektur było drukowanych w odcinkach, potem dopiero książka. Cóż za dyscyplina pisarska!

      Usuń