Pierwsze wydanie "Klina" zostało opublikowane w 1964 roku, następne
dopiero po dwudziestu pięciu latach przerwy. W ciągu tych dwudziestu pięciu
lat Joanna Chmielewska zdążyła napisać, jak policzyłam, łącznie z
"Klinem" piętnaście książek.
Moim zdaniem najlepszych.
Jeszcze po osiemdziesiątym dziewiątym roku ukazały się takie pozycje jak"Dzikie białko" w 1992 roku,"Ślepe szczęście" także w 1992, "Krowa niebiańska" czy "(Nie)boszczyk mąż".
Jednak to lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte obfitują w powieści kryminalne, które
wrosły w naszą literaturę, postaci szalenie charakterystyczne i
niepowtarzalne, nie dające o sobie zapomnieć, chociażby kultowy Lesio, demoniczny
Diabeł czy piękna Barbara.
"Klin" to dopiero preludium do tych wszystkich cudownie zabawnych,
a jednocześnie bardzo realnych, doskonale umiejscowionych w czasie i przestrzeni
książek.
Wszystko to co zdarzyło się Joannie, bohaterce "Klina" mogłoby się
zdarzyć każdej innej, nieszczęśliwie zakochanej kobiecie. Tyle tylko, że
musiałaby to być kobieta obdarzona bujną wyobraźnią, temperamentem i
dociekliwością godną ekipy śledczych.
Zakochane kobiety są zdolne do różnych
nieobliczalnych czynów.
Mogą wydzwaniać do pokoju 336, mogą wyobrażać sobie
nie wiadomo co, mogą chcieć wszystko sprawdzić, i oczywiście na pewno nie
uwierzą w to, co zazwyczaj kryje się za milczeniem ukochanego mężczyzny
Czyli
nie uwierzą w istnienie innej kobiety.
Zwłaszcza jeżeli informacja o istnieniu
innej kobiety pochodzi od mężczyzny, który zamierza wystąpić w charakterze
klina. Tylko czy na mężczyznę życia najlepszym klinem jest inny mężczyzna, czy może
zagadka do rozwikłania, tajemnica wisząca w powietrzu i chęć dotarcia do
prawdy, która determinuje wszystkie działania Joanny?
To właśnie ta zagadka i
akcja Szkorbut przez dużą część książki stanowią wątek wiodący. Tajemnica
akcji Szkorbut zostaje rozwiązana, a Joanna kierują swoją uwagę na Klina.
Ciekawe na jak
długo?
Niedawno znowu sięgnęłam po "Klina" i czytając porównywałam realia.
Joanna pracuje w
biurze architektonicznym. Spóźnia się do pracy nałogowo, a jak już w tej
pracy jest fizycznie, to duchem odpływa w inne, milsze sobie przestrzenie.
Poza tym wykorzystuje telefon służbowy do załatwiania spraw prywatnych. Szuka
mężczyzny z psem. I pies i mężczyzna nietuzinkowy, jednak poszukiwania idą
jak po grudzie, a do telefonu siada jeden z kolegów Joanny niejaki Wiesiu.
Akcja telefoniczna razy dwa, a pracownia kibicuje.
Oprócz tego opuszczanie miejsca pracy o dowolnej porze.
To się już nie wróci..
"Klin" został sfilmowany w 1965 roku. Reżyserem był Jan Batory. W
rolę Joanny wcieliła się seksowna Kalina Jędrusik, w rolę Janki nie mniej
pociągająca Krystyna Sienkiewicz. Klina zagrał Andrzej Łapicki.
"Lekarstwo na miłość" oglądałam kilka razy i uczucia mam mocno mieszane. Z jednej strony naprawdę piękne gwiazdy naszego ekranu,
ubrane skromnie, ale elegancko i wyglądające jak przysłowiowe paryżanki, czy
też warszawianki - klasa sama w sobie. Andrzej Łapicki, który w zasadzie nic
nie musi, a i tak robi wrażenie, cudowna obsada zapadająca w pamięć.
Z
drugiej strony ja jednak wolę tajemnicę z książki, bardziej by mi do tej
obsady pasowała. Nie jest źle, tylko po prostu czuję niedosyt w treści.Niemniej
jednak nadal dla mnie Joanna ma twarz i
głos Kaliny Jędrusik.
Magia kina.
Oczywiście Krystyna Sienkiewicz i Andrzej Łapicki w słynnej scenie telefonicznej. Najdziwniejszy krój sukienki o jakim słyszałam :)
Zdjęcia pochodzą ze strony Film Web oraz Kino Iluzjon Link
Recenzja "Klina" po raz pierwszy ukazała się na stronie Klub Mord.
|
poniedziałek, 8 maja 2017
"Klin" Joanna Chmielewska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz