poniedziałek, 11 czerwca 2018

Spacer uliczkami Oświęcimia i przypomnienie o "Zdarzyło się dzisiaj"

W piątek, zamiast jak zazwyczaj  przechodząc  na drugą stronę ulicy przy sklepie papierniczym - sklep nie istnieje od lat, ale to dla określenia lokalizacji Oświęcim Dąbrowskiego 3 nie ma większego znaczenia, skręciłam  zamiast w lewo, ulica Mayzla, to w prawo, w Berka Joselewicza. Akurat kamienica przy Mayzla/ Dąbrowskiego w niewielkim, ale jednak remoncie. Rynny wymieniają. To poszłam uliczką mojego wczesnego dzieciństwa. Było słonecznie, trochę duszno. Z Berka Joselewicza przeszłam w ulicę Świętego Jana Bosko i nagle przypomniałam sobie o opowiadaniu, które napisałam dwa lata temu na potrzeby projektu "Legenda szyta na miarę - oświęcimska legenda XXI wieku". Ziemia przy kościelnym murze nie nosiła już śladów badań archeologicznych, trawa, kwiaty, rosły bujnie. Zrobiłam kilka zdjęć, na pamiątkę, a dzisiaj oprócz zdjęć zamieszczam fragment opowiadania i link do całości. 
Oświęcim w całkiem innych klimatach.



"Ziemia przy bocznej ścianie kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Oświęcimiu była rozgrzebana, a wokół kręcili się zaaferowani, młodzi ludzie. Wyznaczali miejsce gdzie będą kopać, zaznaczali je palikami i sznurkiem. Mieli niewiele czasu na przeprowadzenie dodatkowych wykopalisk, dlatego pracowali szybko i  w skupieniu, obawiając się, by z nagle zachmurzonego nieba nie lunął na nich deszcz.   Ceglane mury, których fundamenty pamiętały czasy  gdy w tym miejscu znajdował się klasztor ojców dominikanów, nie  dawały nawet najmniejszej osłony i w razie ulewy musieliby się ewakuować, a cała praca poszłaby na marne.  Ekipa składająca się z archeologów i  antropologów wracała do miejsca, w którym kilka lat temu udało im się dokonać spektakularnych odkryć. Bo jak inaczej nazwać odkrycie ponad siedemdziesięciu pochówków, a oprócz nich przykościelnego ołtarza i kaplicy grobowej. Sensacją było także odkrycie półkolistej krypty z cegły, pochodzącej z drugiej połowy szesnastego wieku. Nie wspominając o rapierach, nożykach i monetach pochodzących z okresu późnego średniowiecza i wczesnego okresu nowożytnego. Największą sensacją okazało się odnalezienie  pochówku antywampirycznego.  Widok kości czaszki umocowanych pomiędzy nogami, a ściślej piszczelami, nasuwał podejrzenia, że pochowana osoba mogła zostać uznana za czarownika i ścięta. Zamierzali przeczesać teren przykościelny i sprawdzić, czy nie znajdą następnego takiego grobu. Zwłaszcza że sposób zabezpieczenia też dawał do myślenia. Na razie na  szczęście niebo się rozjaśniło, a oni mogli rozpocząć pracę."
Dalszy ciąg opowiadania można przeczytać tutaj: 




2 komentarze:

  1. Kusi mnie ten "twój" Oświęcimiem, trochę zaczarowany i trochę odczarowany. W twoim wydaniu piękny i jakiś taki mgliście uduchowiony, aż szkoda, że tak odległy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś przyjedziecie tutaj :) Wiesz, ja pokazuję trochę inny Oświęcim niż ten znany z obchodów uroczystości. Bardziej osobisty i może dlatego klimatyczny.

      Usuń