W piątek, zamiast jak zazwyczaj przechodząc na drugą stronę ulicy przy sklepie papierniczym - sklep nie istnieje od lat, ale to dla określenia lokalizacji Oświęcim Dąbrowskiego 3 nie ma większego znaczenia, skręciłam zamiast w lewo, ulica Mayzla, to w prawo, w Berka Joselewicza. Akurat kamienica przy Mayzla/ Dąbrowskiego w niewielkim, ale jednak remoncie. Rynny wymieniają. To poszłam uliczką mojego wczesnego dzieciństwa. Było słonecznie, trochę duszno. Z Berka Joselewicza przeszłam w ulicę Świętego Jana Bosko i nagle przypomniałam sobie o opowiadaniu, które napisałam dwa lata temu na potrzeby projektu "Legenda szyta na miarę - oświęcimska legenda XXI wieku". Ziemia przy kościelnym murze nie nosiła już śladów badań archeologicznych, trawa, kwiaty, rosły bujnie. Zrobiłam kilka zdjęć, na pamiątkę, a dzisiaj oprócz zdjęć zamieszczam fragment opowiadania i link do całości.
Oświęcim w całkiem innych klimatach.
"Ziemia przy bocznej
ścianie kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Oświęcimiu
była rozgrzebana, a wokół kręcili się zaaferowani, młodzi ludzie. Wyznaczali
miejsce gdzie będą kopać, zaznaczali je palikami i sznurkiem. Mieli niewiele
czasu na przeprowadzenie dodatkowych wykopalisk, dlatego pracowali szybko
i w skupieniu, obawiając się, by z nagle
zachmurzonego nieba nie lunął na nich deszcz. Ceglane mury, których fundamenty pamiętały
czasy gdy w tym miejscu znajdował się klasztor
ojców dominikanów, nie dawały nawet
najmniejszej osłony i w razie ulewy musieliby się ewakuować, a cała praca
poszłaby na marne. Ekipa składająca się
z archeologów i antropologów wracała do miejsca,
w którym kilka lat temu udało im się dokonać spektakularnych odkryć. Bo jak
inaczej nazwać odkrycie ponad siedemdziesięciu pochówków, a oprócz nich
przykościelnego ołtarza i kaplicy grobowej. Sensacją było także odkrycie
półkolistej krypty z cegły, pochodzącej z drugiej połowy szesnastego wieku. Nie
wspominając o rapierach, nożykach i monetach pochodzących z okresu późnego
średniowiecza i wczesnego okresu nowożytnego. Największą sensacją okazało się
odnalezienie pochówku
antywampirycznego. Widok kości czaszki
umocowanych pomiędzy nogami, a ściślej piszczelami, nasuwał podejrzenia, że
pochowana osoba mogła zostać uznana za czarownika i ścięta. Zamierzali
przeczesać teren przykościelny i sprawdzić, czy nie znajdą następnego takiego
grobu. Zwłaszcza że sposób zabezpieczenia też dawał do myślenia. Na razie
na szczęście niebo się rozjaśniło, a oni
mogli rozpocząć pracę."
Dalszy ciąg opowiadania można przeczytać tutaj:
Kusi mnie ten "twój" Oświęcimiem, trochę zaczarowany i trochę odczarowany. W twoim wydaniu piękny i jakiś taki mgliście uduchowiony, aż szkoda, że tak odległy :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przyjedziecie tutaj :) Wiesz, ja pokazuję trochę inny Oświęcim niż ten znany z obchodów uroczystości. Bardziej osobisty i może dlatego klimatyczny.
Usuń