To miał być krótki pobyt w rodzinnych stronach. Max Fjellanger zamierzał oddać ostatnią posługę przyjacielowi z lat młodości, złożyć pogrążonej w żałobie rodzinie kondolencje, wsiąść do samolotu i wrócić do siebie, do Stanów.
Tak się jednak nie stało.
Ktoś musiał wyjaśnić dlaczego Knut Abrahamsen, policjant na rencie, człowiek zamknięty w sobie, wycofany, popełnił samobójstwo napychając sobie kamienie do kieszeni kurtki i skacząc do rzeki.
Okoliczności jego śmierci są co najmniej zastanawiające, zwłaszcza, że są przesłanki, by sądzić, że Knut zaczął prowadzić prywatne śledztwo, a tropy sięgają wydarzeń sprzed trzydziestu lat, w tym nigdy nie wyjaśnionego zaginięcia badacza folkloru Petera Schrama. Być może punktem zwrotnym było prawie identyczne zdarzenie; Cecilie Wiborg, badaczka folkloru zajmująca się historią kościoła słupowego w Eidsborgu przepada bez wieści w noc letniego przesilenia. Na rok przed śmiercią Abrahamsona.
Na pytanie czy i w jaki sposób obie sprawy łączą się ze śmiercią Knuta Abrahamsena musi odpowiedzieć Max Fjellanger, a pomoże mu w śledztwie energiczna bibliotekarka Tirill Vesterli. Poszczególne wątki jak nitki pajęczej sieci oplatają kościół słupowy w Eidsborgu. Obiekt zabytkowy, wybudowany w miejscu szczególnym. Aktualnie to świątynia protestancka, ale nadal przechowuje pamięć o latach, gdy kościół był świątynią katolicką.
"- Pierwotnie kościół był poświęcony świętemu Mikołajowi. Jest przecież strasznie stary, pamięta jeszcze czasy katolickie. Wizerunek świętego - drewniany posąg - nadal się tam znajduje. Jednak przed reformacją figura zwana przez chłopów Nikulsem - zresztą ludzie nadal tak ją nazywają - miała ogromne znaczenie dla lokalnej społeczności. W każdą noc świętojańską posąg noszono w procesji wychodzącej z kościoła. Wpierw trzykrotnie okrążano sam kościół, a następnie schodzono nad jeziorko, które pan tam widzi. Eisborgtjorni. Wokół niego figurę noszono w lektyce, do wtóru pieśni oraz modlitw księdza i wiernych. Na końcu zanurzano ją i obmywano." strona 33
Jeżeli chcecie zobaczyć jak wygląda kościół zajrzyjcie tutaj:http://www.krajoznawcy.info.pl/kosciol-i-skansen-nad-jeziorem-7928
Wracając do wątku kryminalnego...
Powroty zazwyczaj bywają trudne. Max prowadząc śledztwo sięga pamięcią do czasów gdy służył w policji, odświeża stare znajomości. Chce w ten sposób zamknąć pewien etap życia, zakończyć własną żałobę związaną ze śmiercią żony i poczuć znowu adrenalinę związaną z prowadzeniem sprawy, w której gra toczy się o życie.
Wyjaśnienie zagadki śmierci badaczy i idącego ich śladem Knuta Abrahamsona nie należy do zaskakujących, ale jest spójne z fabułą.
Dla mnie jako czytelnika zawsze najważniejsze jest to co pozostaje w pamięci po przeczytaniu książki. Zdarza się, że z zamknięciem ostatniej kartki postaci ulatniają się, a fabuła mętnieje. Zapominam.
A zdarza się i tak, że słowo "koniec" oznacza dla mnie początek poszukiwań. Tak było w przypadku "Obrączki diabła". Zajrzałam wirtualnie do Telemarku, swoją drogą nastrojowe opisy krajobrazu stanowią mocną stronę powieści - aż chciałoby się pojechać tam i zobaczyć na własne oczy zabytkowy kościół, doliny Telemarku i unoszącą się wokół nich mgłę.
"Obrączka diabła" Vidar Sundstol
tłumaczyła: Katarzyna Tunkiel
Wydawnictwo Media Rodzina
Seria: Gorzka Czekolada
Stron: 317
Diabeł chyba jest ostatnio modny, bo już kilka książek z tym słowem w tytule spotkałam :D A co do książki, jak dla mnie chyba zbyt... spokojna? Wolałabym coś bardziej zaskakującego i spektakularnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
A możliwe, co jakiś czas mamy modę na diabła, który jak wiadomo, tkwi w szczegółach. Teraz bardzo trudno zaskoczyć czytelnika, bo w sumie wszystko już było, dlatego podkreśliłam znaczenie lokalizacji :) A na bloga zajrzę z przyjemnością. Pozdrawiam :)
Usuń