Dobre Miasto - zamknięta społeczność skupiona wokół własnych problemów, kierująca się podstawową zasadą nie wtrącania się w sprawy tych, którzy stoją wyżej i dzięki którym można coś załatwić: pracę, mieszkanie, poczucie bezpieczeństwa socjalnego, albo flaszkę i parę zeta.
W Dobrym Mieście wszystkie karty już dawno zostały rozdane, a mieszkańcy przyzwyczaili się do układu sił. Tutaj rządzą Kryniccy oraz związani z nimi biznesmeni.
Razem, ale osobno, krążą wokół jak krzywo uśmiechnięte sępy, starając się dla siebie wydrzeć jak najwięcej. W sumie jak wszędzie piramida układów i układzików, współzależności zbudowanych na barterowej wymianie przysług.
Solidna piramida.
Do czasu.
Agnieszka Krynicka - podpora męża, zawsze uśmiechnięta, anioł nie kobieta. Agnieszka poświęciła się działalności charytatywnej, jest podporą działań proboszcza, otwiera domy dziecka, sponsoruje sportowców. Jakim naprawdę człowiekiem jest Agnieszka Krynicka po zeskrobaniu tej doprowadzającej do mdłości polewy z lukru? Czego chce ta dobromiasteczkowa Evita? O czym marzy? Dlaczego pewnego dnia nie dożywszy u boku męża złotych, a najlepiej brylantowych godów kończy na stole sekcyjnym, zamordowana w brutalny sposób?
W areszcie na rozprawę czekają trzej mężczyźni. Przyznali się do winy. Czas na karę.
Porwanie połączone z morderstwem to temat dla prasy.
Małgorzata urodziła się w Dobrym Mieście, jej będzie łatwiej zorientować się czy w aktach sprawy nie ma luk. Małgorzata ma przeprowadzić własne śledztwo, Jakub Krynicki chce wiedzieć dlaczego Agnieszka została zamordowana. Krynicki nie ma wątpliwości co do sprawców.
Małgorzata, córka miejscowej prostytutki ma inne spojrzenie na całość. Zależy jej na dotarciu do prawdy.
Mariusz Zielke kwestię dochodzenia do prawdy w powieści kryminalnej potraktował niezwykle poważnie. Życie każdego z uczestników sytuacji zostało dokładnie prześwietlone i opisane. Od najwcześniejszego dzieciństwa, aż do momentu krytycznego. Autor przekazuje czytelnikowi ogromną ilość danych. Jest ich tak wiele, że jako odbiorca nie byłam w stanie ich wszystkich zapamiętać. W pewnym momencie poczułam się nawet nieco znużona, ale wiem, że Mariusz Zielke nie należy do pisarzy zalewających czytelnika potokiem słów tylko po to żeby książka liczyła więcej stron ;) nie, nie, taka była koncepcja: pokazać beznadziejność dorastania w takim miejscu jak Dobre Miasto, utytłać w błocie, zmęczyć. I tak też się czułam, zmęczona, nieco sponiewierana, zmuszona do zadania sobie niewygodnego pytania: Ile Dobrego Miasta może być, albo jest w moim mieście? I w tych pięknych, remontowanych za unijne pieniądze miasteczkach?
Jako ta optymistka od szklanki zawsze do połowy pełnej mam nadzieję, że niewiele. Ale to tylko moja nadzieja.
Przy czytaniu "Dobrego Miasta" potrzebna jest cierpliwość, oraz ten szczególny moment gdy w końcu zostajemy sam na sam z bohaterami książki i w skupieniu idziemy po śladach, by tropiąc zło dotrzeć do prawdy, która w tym przypadku okaże się szokująca.
Wspomnienie czasu spędzonego w dusznej atmosferze Dobrego Miasta pozostanie z nami na długo, a liczba pytań, które chcielibyśmy zadać może niepokojąco wzrosnąć. To ogromny plus tej powieści, pamiętamy o ludziach z Dobrego Miasta jeszcze długo po zamknięciu ostatniej strony.
Polecam, naprawdę warto przeczytać.
Mariusz Zielke "Dobre Miasto"
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa 2018
Stron 479
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz