Ogłoś konkurs literacki, wybierz dziewięciu początkujących literatów liczących na szybką i opływającą złotem, dolarami, a w ostateczności złotówkami karierę. Zbierz ich w jednym miejscu, najlepiej hej za lasem, za dolinami… i poza zasięgiem Internetu. Poczęstuj herbatą o siedemnastej, dołóż ciasteczko. Niech poczują, że awansowali do klasy wyższej – pisarskiej.
Wprowadź
dysonans w postaci przeklinającej papugi.
Nazwij
papugę Pindą!
Dorzuć jednego starego kawalera, pracownika
odpowiednich służb. Niech będzie sympatyczny i oczytany.
Dodaj mu
rodzicielkę budzącą mordercze myśli w każdej synowej in spe.
Dołóż
kandydatkę na synową z odzysku.
Plus pałacyk
z dykty i regipsu, wieżyczka zawsze mile widziana.
Zmiksuj
na pełnych obrotach.
Przelej
do formy, zapiecz. Podawaj w glazurze z energetycznej, momentalnie
poprawiającej humor okładki.
Satysfakcja
biesiadników gwarantowana.
Tak mniej
więcej mógłby brzmieć przepis kulinarny na zakręconą komedię kryminalną, której
tytuł brzmi: „Stara zbrodnia nie rdzewieje”.
Zachęceni?
To brać i
czytać, bo śmiech, ten z serca i przepony, jest teraz na wagę złota, a mamy go
jak na lekarstwo, śmiechu, bo co do złota to nie wiem.
Pisanie
komedii kryminalnych nie jest sztuką łatwą. Nie dość, że czytelnik oczekuje, że
zostanie rozśmieszony, to jeszcze trzeba pilnować tej nieszczęsnej intrygi
kryminalnej, ułożyć wiarygodną fabułę, nie pomylić mordercy z ofiarą. Pomotać
tropy żeby czytelnik musiał nieco pomyśleć zanim zakrzyknie: Eureka! To na
pewno Kowalski! Albo zaraz, zaraz… a może zabił kamerdyner?
Papuga?
Papugi
żaden sąd nie skarze, autorka nie takie rzeczy wypisywała, więc może to Pinda?
A może?
Czy rzeczywiście motyw
wieńczy dzieło?
Przy
okazji odświeżamy sobie w pamięci klasykę literatury kryminalnej bazując na
prostych skojarzeniach i dostajemy prztyczka w nos.
Zabawa
przednia, papuga Pinda idzie łeb w łeb, grzywka w grzywkę z moją dotychczas
ulubioną papugą Zgagą.
Aż mnie
dreszcz obleciał, gdy wyobraziłam je sobie w duecie.
Tym
optymistycznym akcentem kończę przepis na wciągający kryminał rozśmieszający.
Autorką receptury jest niezrównana Iwona Banach, pisarka o stylu
niepodrabialnym, bardzo dla niej charakterystycznym, wymagającym poczucia
humoru zaprawionego odpowiednią ilością sarkazmu i ironii. Dawkowanego z
wyczuciem.
Z
przecieków wiem, że Pinda wróci i znowu namiesza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz