"Miłość pod naszym niebem"
Z przyjemnością wróciłam do Brzozówki, małej wsi
na Powiślu i towarzyszyłam ludziom zamieszkującym to dobre do życia miejsce w
ich codziennej pracy, radościach i zmaganiach z przeciwnościami losu.
Tak jak oczekiwałam, od pierwszej strony znowu poczułam się jak u siebie w domu, angażując się całym sercem w życie tej
niewielkiej, spójnej społeczności. Sylwii Kubik udało się stworzyć bardzo
realne miejsce na nie tylko literackiej mapie. Przyznam szczerze, że jeszcze do
niedawna niewiele wiedziałam o Powiślu, ot, tyle że jest takie miejsce na
terenie Polski. Po lekturze książek Sylwii Kubik, wiem, że jest to także miejsce, które
z chęcią bym odwiedziła gdy nadejdzie czas podróży. Zwłaszcza że lubię
sielskość w dawkach umiarkowanych, wszak większość z nas potrzebuje wypoczynku
od ciągłego pędu, jestem z zamiłowania ogrodniczką – amatorką, sieję, sadzę i
wyrywam, jak trzeba. Nie muszę wyobrażać sobie zapachów, znam je, wiem jak
wygląda praca w polu i krowy widziałam nie tylko na obrazku.
Moim zdaniem Sylwia Kubik w sugestywny sposób
przywołuje kraj lat minionych, ale nie zapyziały i przaśny, tylko pełną garścią
korzystający z dobra jakie niesie obcowanie człowieka z naturą.
Nie oznacza to, że mieszkańcy Brzozówki funkcjonują
odcięci od zdobyczy nowoczesnej techniki. Orają pole traktorem, nie pługiem,
korzystają z telefonów komórkowych tak jak wszędzie, ale odniosłam wrażenie, że
nadal pamiętają, że telefon jest dla ludzi, nie ludzie dla telefonu.
Ludzie tam są dla siebie nawzajem życzliwi, a
czasem mocno złośliwi – Weronika się nie zmienia ani na jotę. Stefan gdera, ale
jak każdy potrzebuje uwagi, a życie Heleny zmienia przyjazd młodej dziewczyny.
Taki trochę zamiast, ale to właśnie ona jest zwiastunem zmian.
Czy lato w Brzozówce dla niektórych będzie tym
przełomowym?
Czy tajemnice sprzed lat skrzętnie skrywane
przez Helenę przestaną być tajemnicami?
O tym przeczytajcie sami.
Sylwia Kubik
"Miłość pod naszym niebem"
Wydawnictwo eSPe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz