Już w trakcie czytania "Sposobu na Elfa" wiedziałam, że z przyjemnością przeczytam wszystkie książki które wyjdą spod pióra czy klawiatury Marcina Pałasza. Nie dość, że zakochałam się w Elfie, który momentami przypominał mi moją Stellę, ze wszystkimi jej narowami, kaprysami i uprzedzeniami - też była dzieckiem schroniska, to jeszcze Marcin Pałasz urzekł mnie nienachalnym poczuciem humoru, lekkim poprowadzeniem fabuły i zmysłem do konstruowania niebanalnych, zapadających w pamięć postaci. Marcin Pałasz ma już swój rozpoznawalny styl, a atmosfera jego książek ma w sobie ciepło i życzliwość dla świata, znane mi z powieści Joanny Chmielewskiej skierowanych do młodzieży. Janeczka, Pawełek i Chaber z "Nawiedzonego domu" mają w moim przekonaniu fantastycznych następców.
Wujek Stefan skorzystał z rzuconego mimochodem zaproszenia i całkiem niespodziewanie przyjechał do Wrocławia. Na Dużego spadł obowiązek odszukania wuja w okolicach Parku Szczytnickiego i dowiezienia go wraz z osobą towarzyszącą do Biestrzykowa, gdzie cała rodzina miała się spotkać przy wigilijnym stole. Takie były założenia.
Jeszcze zanim wyjechali Elf pokazał, że wie do czego służą drzewa, a Duży zaszył się w kuchni by pokazać, że potrafi upiec wszystko.
I pojechali, by w spokoju i radości przeżywać święta. Ale wyszło trochę inaczej. Zabawnie, sensacyjnie i nietypowo.
Wujek Stefan zachowujący się jak doktor Jekyll i pan Hyde w jednym kruchym ciele, przygotował pisanki i rozprawił się z gryzoniami wzbudzając uzasadniony niepokój wśród bliskich.
Elf zachował daleko idącą ostrożność w kontaktach z Tarją, a babcia Halinka zaskoczyła wszystkich.
Nie wiedziałam, że te śledzie aż tak śmierdzą, ale teraz wiem, że lepiej ich nie kupować, nawet pod pretekstem próbowania egzotycznych potraw i zdobywania nowych doświadczeń (moja kulinarna korzyść :)
I chociaż te święta zaczęły się nietypowo, a każda godzina przynosiła zmiany w planach to na pewno były to piękne, niepowtarzalne święta dla Elfa, Erki, Bletki, Majki, Maliny, Zuzi, kotów i całej wypatrującej pierwszej gwiazdki rodziny.
Namawiam wszystkich do zaprzyjaźnienia się z Elfem i jego rodziną. Na pewno będzie to przyjaźń trwała, ale też pełna niespodzianek i zaskoczeń. Liczę, że spotkamy się jeszcze nie raz w różnych, trudnych teraz do przewidzenia okolicznościach.
I oczywiście polecam serdecznie :)
Marcin Pałasz "Elf i pierwsza gwiazdka"
204 strony, 2014 rok
Wydawnictwo Skrzat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz