Korzystając z przebłysków pogody i odrobiny wolnego czasu, maluję płot. Płot jest już stary, drewniany, trzeba go wyczyścić i pomalować żeby jeszcze trochę wytrzymał. Malowanie płotu oznacza dla mnie wzmożone życie towarzyskie. Mieszkam przy bocznej uliczce, samochody jeżdżą tu wolniej, dzieci na rowerach szybciej. Dzieci jest sporo, wyróżniają się trzy młode damy, które spędzając ze sobą wiele godzin i tak nie mogą się rozstać.
Wczoraj koleżanka wołała córkę: - Siódma, chodź do domu, ściemnia się!
Dziecko odpowiedziało: - Ale jeszcze chwilę mamo, pojeżdżę sobie.Koleżanka odpuściła: - No dobrze, to jeszcze tylko moment.
Kończyłam malowanie płotu, ściemniało się z minuty na minutę, na ziemię opadała wilgoć, chwila zbratana z momentem trwała nadal.
Kiedyś dzieci zaglądały do domu żeby oglądnąć Dobranockę, teraz dużo atrakcyjniejsze są dla nich damskie plotki wymieniane między jednym a drugim okrążeniem ulicy :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz