Nie przepadam za łzami, ckliwymi romansami, ale wśród całej masy powieści miłości poświęconych, są takie, do których wracam. Jedną z nich jest nieśmiertelne "Przeminęło z wiatrem". O ile kontynuacja Alexandry Ripley "Scarlett" nie należy do najbardziej udanych kontynuacji na świecie, to "Rhett Butler" Donalda McCaiga jak najbardziej.
Pełnokrwista, wielowątkowa powieść, którą można spokojnie czytać nawet nie znając "Przeminęło z wiatrem" i nie darząc wieloletnim sentymentem głównego bohatera. Godna pozazdroszczenia wiedza na temat wojny secesyjnej, warunków życia, tarć społecznych, a nawet mody sprawiają, że powieść czyta się jednym tchem i z pewnym niedowierzaniem, że to już, kończy.A jest to, bagatela, 556 stron.
Gdy kupiłam "Rhetta Butlera", nie bardzo miałam czas na przeczytanie, i książka po prostu leżała, na stercie innych. Wyjeżdżając do Tunezji na wakacje, wzięłam tomisko ze sobą, obciążając bagaż i samolot. Czytałam ją siedząc na ręczniku, pod parasolem z trzciny, na plaży pełnej tubylców, patrzących co jakiś czas na łkającą rozdzierająco kobietę. Potem patrzyli na książkę i nie śpieszyli z pomocą. Widocznie nazwisko Rhett Butler, mówiło samo za siebie.
Jak ktoś chce sobie oczyścić kanaliki łzowe i przeczytać bardzo ciekawą książkę jednocześnie, to polecam.Zwróćcie uwagę na stylizację Autora. Nawet gdybym nie wiedziała że akcja książki ma miejsce na południu Ameryki, to mężczyzna z białym wąsem, ogorzały i w kapeluszu sugerowałby tereny Południa.
hm... czemu ja tego nie czytałam ? Myślę , że może to sprawka "Scarlet" Alexandry Ripley której to książki nie mogłam skończyć i w końcu ją oddałam do biblioteki nie przeczytaną. A przecież "Przeminęło z wiatrem" uwielbiam, tak samo książkę jak i film. Sama nie wiem co bardziej :) Muszę zobaczyć czy naprawdę jest tak jak piszesz i że warto przeczytać książkę "Rhett Butler"
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, strumienie rzewnych łez;)
OdpowiedzUsuń