A wszystko zaczęło się od... leczenia.
Tak, tak, bolą mnie wyleczone zęby, a ropa z werwą zabiera połacie podniebienia co oznacza, że dzisiaj spędzę dużo czasu u dentysty.
Zaczęło się w poniedziałek lekkim bólem i była to powtórka z grudniowej rozrywki, dlatego zlekceważyłam sprawę przekonana, że tak jak wtedy, po trzech dniach ból minie.
Nie minął, a do mnie doszło, że tym razem się nie wywinę i w końcu poniosę konsekwencje leczenia kanałowego.Coś poszło nie tak.
A dlaczego się tak wywnętrzam jak nie ja?
Dlatego, że ból zobojętnił mnie na wszystko i liczy się tylko jedno: żeby przestało boleć, a ja doszła na tyle do siebie żebym znowu zaczęła konstruktywnie myśleć i pracować.
Nie obchodzi mnie polityka, mam w nosie co kto mówi na wszelkie teraz aktualne tematy. Kłótnie, wojny podjazdowe, manipulacje są mi słodko obojętne. Brak reakcji.To minie, niestety.
Minie po ponownym leczeniu, rwaniu czy co tam dla mnie dentysta wymyśli, ale mam wrażenie, że to teraz, jak rzadko, mam prawidłowo ustawioną gradację ważności spraw, które powinny mnie obchodzić.
Chyba czas na odrobinę zdrowego egoizmu.
Pozdrawiam, obolała.
Tak... ból zęba ustala hierarchie ważności. człowiek przestaje dostrzegać " głupoty". Oby szybko spojrzenie na świat wróciło nawet z dystansem.
OdpowiedzUsuńOj wróci :) Niestety.
UsuńNie zazdroszczę. Co jak co, ale ból zęba potrafi dać w kość.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ząb w trakcie reperacji, na szczęście ból minął.
Usuń