sobota, 17 października 2015

"Morderstwo na Korfu" Alek Rogoziński

Szłam  szybko, nawet nie spoglądając w mijane witryny, byłam już spóźniona na umówione spotkanie, gdy nagle, w okolicy księgarni oczywiście, znajoma okładka przyciągnęła mój wzrok. A jeszcze dwa dni temu jej nie było! Przyhamowałam na obcasach z wahaniem, tu czas pędzi, a mnie się zamarzyło "Morderstwo na Korfu" na własność i na już. 
Weszłam, kupiłam, oczywiście egzemplarz z wystawy. 
Po dwóch godzinach mogłoby go już nie być, a ja musiałabym czekać. Nie lubię czekać. 
Przyniosłam książkę do domu, szybko odpracowałam co musiałam, przygotowałam kawę, rozpakowałam ogromną bezę z kremem kawowym. Wiem, nie powinnam, ale była pyszna. 
I przepadłam dla świata zewnętrznego.
Książki Alka Rogozińskiego powinno się przepisywać zamiast antydepresantów. Jak stwierdziła moja mama taki antydepresant to numer na raz, człowiek połknie tabletkę i żyje złudzeniem, że mu pomoże, a książka jest, można do niej wrócić, można ją pożyczać zaufanym osobom, dzielić się radością czytania. Zaznaczam, że żadnych środków antydepresyjnych nie przyjmujemy, stosujemy książki. Od zawsze. Pomaga. 
W pierwszej części serii "Ukochany z piekła rodem"  Joanna i Betty  musiały zmierzyć się z morderstwem pewnego młodego mężczyzny.
Wiadomo, że po takich przygodach trzeba odpocząć, a jak odpoczywać to na Korfu. Betty oddycha z ulgą i zostaje w Polsce, a Joanna odlatuje na piękną wyspę przyrzekając, że oczywiście będzie pisać. Terminy, terminy.
Nie od rzeczy będzie dodać, że Joanna Szmidt jest pisarką, autorką bestsellerowych romansów, kobietą bez zmartwień ekonomicznych, obracającą się w celebryckich kręgach, podążającą za modą. Atrakcyjną i przykuwającą uwagę. Zwłaszcza mężczyzn, chociaż kobiety też ją rozpoznają. Zwłaszcza jedna, niejaki Madziorek. Madziorek paskudnie kojarzył mi się z Białą Glistą i zastanawiałam się czy charakter tej kobiety stanowi odbicie charakteru jednej osoby czy jest mieszanką złożoną ze znajomych Alka. Ale na to pytanie tylko Autor odpowie.

Villa Zeus na Korfu należy do Stefanosa, a goście tego turnusu nie są przypadkowi. Gdy ginie ten kto miał zginąć Joanna  rozpoczyna osobiste śledztwo. Uczestniczą w nim Betty i Krzysztof Darski jej ukochany, przy okazji pracownik odpowiednich służb. 
Sytuacja jest patowa, nikt z zewnątrz nie mógł dokonać morderstwa, a potencjalni podejrzani dają sobie wzajemnie alibi. 
A jednak ktoś nie żyje.
Miałam osobistą satysfakcję z prawidłowego wytypowania mordercy co w niczym nie umniejszyło mojej przyjemności czytania. Wręcz przeciwnie, byłam ciekawa jak Alek wybrnie z sytuacji. Zrobił to z klasą odwołując się do klasyki kryminału.
Tyle na temat fabuły. jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej to sami przeczytajcie, na pewno nie będziecie żałowali.
Co do Zosi Gałczyńskiej - projektantki, nigdy mi do głowy nie przyszło liczenie modelek przed pokazem i po pokazie, coś jest na rzeczy. 
A do Montserrat wiózł nas chyba ten sam kierowca :)
Reasumując polecam Wam kapitalny kryminał z humorem, takim jak lubię, nienachalnym, bazującym na półtonach. 
Uśmiech jest tak samo potrzebny jak słońce.
Zdjęcia kurortu Dassia na Korfu pochodzą ze strony: www.corfu.hermes.com i są niezwykle nastrojowe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz