wtorek, 13 października 2015

Słońce Kartaginy

Gdy byłam nastoletnią panienką fascynowałam się historią ze szczególnym wskazaniem na historię starożytną. Było to dość pożyteczne hobby przynoszące mi piątki z przedmiotów humanistycznych. Niestety Pitagorasa uwzględniałam tylko historycznie lekceważąc  jego  osiągnięcia zawodowe co mściło się dużo gorszymi ocenami z matematyki. Było minęło. 
W tamtych czasach pod wpływem osiągnięć profesora Michałowskiego i jego ekipy chciałam koniecznie zostać archeologiem i jeździć na wykopki. Archeologiczne, oczywiście. Najlepiej do Egiptu, albo do Grecji, I koniecznie zobaczyć Kartaginę.
Profesor Piotrowski, który nauczał historii w moim liceum potrafił bardzo obrazowo opowiadać o najazdach, walkach, wyprawie na słoniach i oczywiście Wandalach, którzy zapisali swą niechlubną kartę w dziejach. 
Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja w postaci wycieczki pojechałam zobaczyć Tunis i oczywiście Kartaginę. Żar lał się z nieba gdy wchodziliśmy na teren Nowego Miasta.




















A tak dla przypomnienia, z Kartaginą kojarzy się nam Hannibal - czasy szkolne :) Ten wybitny polityk wrócił do polityki w 196 roku p.n.e  i objął urząd sufeta. Wprowadził reformę finansów, forsował samowystarczalność gospodarczą Kartaginy. Niestety próba wyegzekwowania zobowiązań finansowych od plutokracji kartagińskiej skończyła się dla niego fatalnie. Oskarżony o knowania przeciwko Rzymowi musiał uciekać z Kartaginy w 195 roku p.n.e
Oj chyba wrócę do podręczników historii :)
Pozostałości Kartaginy oglądałam parę lat temu, nie wiem jak wyglądają teraz. Oby przetrwały.

2 komentarze:

  1. Pozazdrościć takiego "wypadu"! Ja historię uwielbiałam, o mało nie zostałam w tym kierunku, choć francuski zwyciężył, ale do dziś chętnie czytam, co do Pitagorasa, no cóż, ja go kochałam, niestety bez wzajemności....

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam tam 13 lat temu, więc nie wiem jak wygląda Kartagina, to co z niej zostało, po tych wszystkich przewrotach. Wtedy prażyło słońce, a my zwiedzaliśmy wszystko co było do zwiedzenia :) cudowny czas. No ale to się nie wróci.

    OdpowiedzUsuń