niedziela, 12 czerwca 2016

Blogowe zmagania

Wczorajszy wieczór przeznaczyłam na pracę nad blogiem. Chciałam zmian, może nie rewolucji, ale jednak byłam znużona otoczką w kolorze wrzosu i czułam, że to dobry czas na nowy wizerunek.
 Łatwiej powiedzieć niż wykonać. Jak ktoś, tak jak ja, jest łomagą komputerową, to wiadomo, że własnoręcznie i dobrowolnie szykuje sobie drogę przez mękę. A miało być tak pięknie, szybko, łatwo i przyjemnie. 
Po pierwsze wybór szablonu. Pomyślałam, że czas by pożegnać się z szablonem o wdzięcznej nazwie "rewelacja". Wybiorę inny, może prosty, a może dynamiczny, a może... 
Zostawiłam "rewelację", w sumie przyzwyczaiłam się do układu, jest w miarę przestronny. Postanowiłam, że tym razem dam tło.
Przy trzydziestym przypasowaniu ciągle byłam na nie, przypomniałam sobie, że kiedyś zrobiłam zdjęcie. Poszukałam, było. Problem w tym, że zdjęcia w starym laptopie, bloga modyfikowałam w nowym, szybciej działa. Pomyślałam, przerzuciłam przez pocztę. Wgrałam, udało się. 
Ucieszyłam się, że nie jest jeszcze ze mną tak źle, coś tam kumam. 
Postanowiłam usunąć jedne gadżety i dodać inne gadżety. Dlaczego nie? 
Moja trzecia książka, okładka na samą górę, czekam na premierę mam tremę. Reklama dźwignią handlu. 

Układ na blogu chyba słyszał moje myśli, bo tak się przejął, że powielił okładkę, na szczęście na dole strony. Co wchodzę w "układ" żeby usunąć gadżet to zamiast usuń wyzwala się podświadoma opcja dodaj. W związku z czym okładka - przyznacie, że rewelacyjna - zdobi dużą część paska bocznego. Zostawiłam, niech zdobi, muszę opanować usuwanie, ale to nie dzisiaj. 
Dzisiaj pisanie i spacer na Kruki, ale o tym w następnym wpisie.

Miłego, pełnego pozytywnych doznań dnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz