Gdy przemija czas bukietów z ogrodu - konwalii oszałamiająco pachnących, bzów białych i w różnistych odcieniach bzowych, bratków, prymul, kosaćców, piwonii, róż w całej ich gamie, mieczyków, astrów, malw, cynii, niezapominajek.... długo by wymieniać, pozostają na jesień, zimę, aż do wiosny, bukiety z suszonych kwiatów, kompozycje mniej lub bardziej udane, ale własne.
Jeszcze mnóstwo kwiatów czeka na ułożenie. Wieniec na drzwi i hortensje w białych koszach z wikliny, zawsze udaje mi się odnaleźć zapomniane koszyki, pojemniki, kobiałki, gdzieś w przestrzeni strychu poutykane. Maluję je na biało albo na kolorowo, zależy jaką farbę mam pod ręką i znowu cieszą oczy.
Na zdjęciach poniżej kompozycja, na którą co jakiś czas zerkam pisząc następną książkę.
Suszone kwiaty Bugenvilli i zielone szkiełko na szczęście |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz