niedziela, 2 kwietnia 2017

"Cicha 5" jeden adres, siedem mieszkań

Nadal nadrabiam zaległości w lekturze.
 "Cicha 5" to wspólny adres dla siedmiu mieszkań i dla siedmiu zajmujących historii. Magia tego jednego wieczoru, czar wspomnień, ból tęsknoty i niezrealizowanych pragnień. Ludzie pogubieni i zdezorientowani, tęskniący za normalnością, tęskniący za rodziną. Czy w wigilijny wieczór zdarzy się cud?
I tak i nie.
Na osobisty cud trzeba sobie zapracować, a przede wszystkim  trzeba w niego uwierzyć. Wtedy istnieje szansa... nigdy pewność. 
Szczerze mówiąc nigdy nie byłam miłośniczką  opowiadań pisanych ku pokrzepieniu serc, z okazji świąt, bo miłość wszystko wybaczy i zjednoczy. Ale nie oznacza to, że od czasu do czasu, rzadko, nie sięgam po tego rodzaju powieści, a zbiór opowiadań jest wyborem dla mnie idealnym. 
Siedem autorek, siedem spojrzeń, siedem indywidualnych wyborów. 
Niektórzy bohaterowie wspólni.
Na dłużej zostanie ze mną babcia Agnieszka z opowiadania Nataszy Sochy "Niebieski język", kobieta emanująca taką energią, ciesząca się życiem o wiele bardziej  niż niektórzy ludzie w rzeczywistości.
Zabawnie, wzruszająco i świątecznie.
Czytałam z przyjemnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz